IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: * jericho * :: Podróże Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Karolina Północna- Cash i Scott
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Ich trasa obejmowała wschodnia linię brzegową kontynentu. Oscylowała o przejazd przez sześć Stanów, w których panowały różnice w prawie, w tym do posiadania broni. I choć prawo federalne znał w lepszym lub gorszym zakresie, to to stanowe w obrębie tylu jednostek terytorialnej nie było nadto intuicyjne. Nie zabrał ze sobą broni palnej, wiedząc że będą mieli obce numery rejestracyjne i najprawdopodobniej zahaczą o Big Apple a tam panował bezwzględny zakaz posiadania takiego sprzętu na terenie metropolii.
Poświecił kilkanaście minut na rozgrzanie auta, ponowne sprawdzenie bagaży i zabezpieczenie paki. Chciał być pewny nim ruszy w drogę.
Zresztą Ford Ranger, którym jeździł był autem trzeciej generacji jednak nigdy go nie zawiódł a śmiało mógł powiedzieć, że przeciął nim wszystkie stany przez ostatnie 25 lat. Gdyby tego było mało, zawsze woził na pace zestaw naprawczy do silnika i dwa 10 galonowe zbiorniki z benzyną. Pamiętał, że kiedyś znalazł się na takim zadupiu w Dakocie, że jeden okazał się być zdecydowanie niewystarczający by dojechać do najbliższej stacji benzynowej.
Chłód nocy orzeźwiał i mroził jednocześnie. Uwielbiał zapach igliwia i mokry chłód oblepiający ciało.  Rzucił ostatnie spojrzenie w kierunku swojej przyczepy kempingowej, upewniwszy się, że jest odpowiednio zamknięta.
Nigdy wyprawiając się gdzieś nie czuł takiej ekscytacji jak teraz, jednak ta podszyta była lękiem. Coś nie dawało mu spokoju. Coś było nie tak. Spojrzał w mrok w kierunku lasu i zaciągnął się powietrzem.
Nic.
Jedynie zapach gnijących liści, mokrej sierści sarny i omszałych drzew. Spojrzał w kierunku drogi, wydawało mu się, że dostrzegł jakiś ruch jednak stając od wietrznej nie mógł być pewnym, bo zapachy z tamtej strony nie docierały do jego nosa. A dźwięki maskował warkot silnika. Coś jednak tam było, czuł to w szarpnięciach pierwotnego instynktu. W igiełkach włosów, które jeżyły mu się na karku i w powarkiwaniach drugiej natury, która czuła się niespokojna. Cofnął się jednak do przyczepy u włączył fotokomórkę reagującą na ruch oraz kamerę i-ring ukrytą w dzwonku przy drzwiach. Mimo tego, że nie należał do kontrolujących obsesyjnie swoje otoczenie, chciał mieć stu procentową pewność, że jego otoczenie jest bezpiecznie.

Podróż do domu Mediny zajęła mu niecałe 15 min, dzięki którym zdążył całkowicie się ocucić i stłamsić wszelakie niepokoje jakie odczuwał. Zaparkował tuż przed jego drzwiami wyjściowymi i wysiadł z auta. Nie chciał trąbić. Uświadomił sobie, że mimo iż Cash był znany i lubiany w stadzie, to on sam mało o nim wiedział. Nie miał pojęcia czy mieszka sam czy z kimś. Ba, widział go w otoczeniu samic więc może miał kogoś?
Zachowawczo obszedł pickupa i oparł się o pakę odpalając papierosa. Odciągnął też plandekę robiąc miejsce na rzeczy jakie Cash będzie chciał zapakować do środka. Czekał cierpliwie, podejrzewając, że basior już go usłyszał. Spojrzał na zegarek, cóż był przed czasem. Na wyświetlaczu wskazówki pokazywały oskarżycielsko 2:55. Gdy pojawił się jego towarzysz w geście powitania uniósł dłoń do góry.
Zaciągnął się drapiącym dymem papierosowym i rzucił niedopałek po nogi petując go podeszwą buta.
Mam nadzieje, że jesteś głodny. Mam śniadanie i kawę. powiedział z entuzjazmem, wciągając powietrze w wkoło towarzysza. Jakby chciał sprawdzić czy przypuszczenia o tym, że tej nocy nie był sam były trafne. Pomóc mu zapakować plecak na tył i wpuścił go do auta.
Medina mógł zauważyć, że oba siedzenia otulone były owczym runem, jednak to po jego stronie posiadało poduszkę podróżną i gruby wełniany koc, śmierdzący ziemią, końskim włosem i zwierzyną łowną. Ładnie biorąc po uwagę dumny zapach tego miejsca. Na stojaku stał termos z gorącą kawą szary worek z napisem „Cash”.
Ewidentnie Scott przygotował mu śniadanie, jak należało podporządkowanemu członkowi stada, wszak najpierw jadł ten wyżej w hierarchii. Jeśli Medina otworzył szary worek poczuł nużąca woń suszonego mięsa. Nie zawierała konserwantów a jedynie marynatę, ale to co nęciło najbardziej to gatunek mięsiwa - słodka sarnina.
Gotowy? Zapytał Scott zapinając pasy i umieszczając telefon na stojaku, znajdującym się na desce rozdzielczej.


@Cash Medina
Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 09, 2024 6:39 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Może decyzja o wzięciu urlopu była dość nagła, ale wbrew pozorom przemyślana. Scott zaszczepił w nim chęć wyrwania się z Jericho na chwilę, oderwania od ludzi, odetchnięcia i od momentu, kiedy o tym wspomniał, chodziło mu to po głowie. Wiązało się to z intensywnymi ostatnimi paroma dniami, żeby przygotować się do wyjazdu, zostawić wszystko w klinice w rękach pozostałych weterynarzy, upewnić się, że wataha poradzi sobie bez jego medycznego wsparcia w razie wypadku. Rezultat był taki, że tak jak obudził się w piątek przed siódmą rano, tak nie spał do momentu, aż usłyszał znajomy warkot silnika zbliżający się do jego domu przed trzecią nad ranem.
Wlał w siebie resztę czwartej dzisiaj kawy, dorzucił ostatnie rzeczy do plecaka podróżnego, zarzucił na siebie kurtkę, sprawdził czy wszystko ma i wyszedł na nocny chłód. Z uśmiechem skinął Scottowi na powitanie, zamykając drzwi wejściowe na klucz. Dopiero teraz zaczynał czuć rosnącą ekscytację na chwilę odpoczynku, zmianę rutyny, zmianę otoczenia. I tę ekscytacje na pewno Rogers wyczuł w zapachu, ale żadnych innych obcych aromatów, które mogłyby sugerować towarzystwo.
- Kawą absolutnie nie pogardzę. Głupio by było, jakbym zasnął na pierwszym kilometrze podróży. - Mimo że Scott sam zaproponował w wiadomościach, żeby Medina przespał się w podróży, to byłoby to co najmniej zawstydzające tak po prostu usiąść i odlecieć. Chciał mu zapewnić choć odrobinę towarzystwa, dopóki faktycznie nie będzie mógł powstrzymać powiek i głowy przed sennym opadaniem.
Plecak podróżny i osobną torbę z namiotem wrzucił na pakę, pomógł zabezpieczyć wszystko, jeśli tylko Scott mu na to pozwolił i wsiadł do auta, bardzo miło zaskoczony tym, co znalazł wewnątrz. Raczej zakładał normalne, standardowe wnętrze samochodu, ale widząc owcze runo i czując bardzo... naturalny zapach wsi? farmy przy lesie?, w jego własnej głowie opisał to wszystko jako bardzo Scott Rogers, pasowało to do niego. A jemu, Cashowi, pasowało jako gościowi, osobie z zewnątrz, znajomemu, towarzyszowi. Zajął miejsce pasażera, poduszkę i koc układając póki co na krawędzi siedzenia pomiędzy sobą i drzwiami, na ile przestrzeń na to pozwalała.
- Bardziej gotowy niż przyzwoitość pozwala przyznać. - W jakimś stopniu czuł się aż niekomfortowo, ciesząc się na odpoczynek od obowiązków. Wyłuskał z kieszeni kurtki telefon, sprawdził kontrolnie i odruchowo czy nie ma żadnych nowych wiadomości, od numerów znanych bądź nieznanych, po czym schował znowu telefon i sięgnął po papierową torbę ze swoim imieniem widniejącym na froncie.
- Ty jadłeś śniadanie? - Co prawda przed wyjściem zjadł posiłek mający wystarczyć na przynajmniej kilka godzin, ale nie chciał wyjść na niewdzięcznego. No i mógł przekąsić, tym bardziej jeśli to suszona sarnina. Wyciągnął więc kawałek dla siebie i przechylił torebkę w kierunku kierowcy, proponując i jemu przekąskę. Hierarchia swoją drogą, ale był najedzony, nie zamierzał pozwolić kumplowi prowadzić z pustym brzuchem.

@Scott Rogers
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Wto Mar 12, 2024 6:01 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Nie dziękuję. Padło przyjazne acz stanowcze. Po mięsie odczuwam dziwną błogość i senność. Dodał po chwili z lekkim uśmiechem. Chyba nigdy jeszcze od kiedy się znali Scott nie był aż tak wylewny i szczery względem drugiego członka stada. Zawsze był tym zdystansowanym i milczącym a jedyne co go charakteryzowało to nagłe wybuchy dziesiątek emocji, których nie okazywał i nie przejawiał. Wniosek nasuwał się sam - miał bogate życie wewnętrzne jednak nie to zewnętrzne.
Nim ruszyli, dłoń mężczyzny poszła w górę by zapalić światło znajdujące się na podbitce w kabinie. Scott pochwalił się powoli w kierunku Mediny. Ruch był wymuszony przez zabezpieczenia pasów i gdyby był szybki najpewniej doprowadziłby do blokady. Mężczyzna sięgnął lewym wyciągniętym ramieniem do panelu i szarpnął mocno pas przy boku weterynarza. Przez jedną chwilę jego twarz znajdowała się tuż przy twarzy basiora, czuł jego ciepło i ten laktonowy zapach płodności jaki zwykle roztaczał wkoło siebie. A może po prostu tylko on tak go odbierał i była to kwestia feromonów? Tego nie wiedział.
Przycinają się. Skwitował po chwili odsuwając się i zapinając zabezpieczenie z cichym pstryknięciem. Zgasił światło szybkim ruchem a w ciemności Cash był świadkiem jeszcze czegoś. Jego uszy mogły usłyszeć ciche słowa szeptane po łacinie.
lupi custodiat te [1] Jako, że łacina była blisko spokrewniona z językiem hiszpańskim mimo wielu naleciałości regionalnych, pasażer mógł zrozumieć przynajmniej słowo „wilk”. Scott był pobożny, tak został wychowany choć to również nie wybrzmiewało jasno w stadzie. Zupełnie jakby indywidualnie i na osobności zmieniał się w kogoś innego. A cicha modlitwa opatrzona była osobliwym symbolem, skrzyżował i palec wskazujący prawej dłoni, po czym pocałował miejsce złączenia.
Gest znany, zwłaszcza w meksyku i krajach ameryki łacińskiej.
Ruszyli. Ciszę i oblepiający mrok rozpraszał warkot silnika oraz światła pozycyjne.
Nie oczekuję towarzystwa. Padło nagle w kabinie, choć zdawkowe i lapidarne to jednak mało wymowne. Chciał dać do zrozumienia, że przekłada odpoczynek nad wymuszone towarzystwo. To zawsze go w nim wkurzało, ta kurtuazja którą miał dla każdego, a która zdawała się być okrojona emocjami zamkniętymi głęboko w nim samym. Stąd te migreny, nie widywał Cash’a, wściekłego, zirytowanego, rozbitego czy podminowanego. O nie, on miał jedną twarz dla wszystkich - spokoju i opanowaną dążąca do kompromisów i uczynienia świata lepszym.
Podskoczyli na koleinie, gdy Scott obrał skrót przez las. Znali te tereny lepiej od innych i wiedzieli że jest ciasny przymyk drogi polnej, wystarczyło zjechać z tej szutrowej by wbić się na główną oszczędzając nawet pół godziny krążenia po Jerycho.
Słuchaj… Padło wreszcie, gdy dłoń kierowcy przerzuciła na drugi bieg drążka automatu. Zrobił to nieco nerwowo jednak jego zapach się nie zmienił. Zatem jeśli się kontrolował potrafił ukrywać prawdziwe emocje.
Idźmy na układ: ja przez wyjazd przestane ukrywać to kim jestem i jaki jestem, ale ty zrobisz to samo. Bez masek nadmiernej uprzejmości i kurtuazji. Śpij! Ostatnie słowa zabrzmiały niczym warknięcie. Był niżej w hierarchii a jednak miał na tyle jaj by nie powstrzymywać się przed próbami zdominowania medyka, najwidoczniej tak to musiało być. Stała walka o pozycje i oczekiwanie słabości tego drugiego albo jego potknięcia. Nieświadomie i zwierzęce, choć człowiek nie zdawał sobie z tego sprawy.







[1]Chroń swoje wilki


@Cash Medina
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 16, 2024 2:05 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Faktycznie, Scott nigdy nie był wylewny, nie mówił o sobie (dużo więcej informacji stado mogło wyciągnąć z zapachów towarzyszących mu emocji, niż kiedykolwiek używanych słów), ale Cashowi osobiście nie przeszkadzało to ani trochę w lubieniu go. Nawet jeśli czasem w jakikolwiek sposób jakby próbował podważać jego pozycję w hierarchii stada, to nic nie zmieniało. Ta informacja bardzo osobista, tak zupełnie inna od wszystkich pozostałych, nieco zaskoczyła, jakby ta nagła odrobinę większa otwartość wzbudziła jego ciekawość.
- Suit yourself. - Odpowiedział mu na to łagodnie, przyjaźnie, jakby zupełnie nie zauważył, że Scott się uzewnętrznił. Zawinął papierową torebkę, żeby zapach sarniego mięsa nie drażnił ich wrażliwych nosów i nie wzbudzał nadmiaru produkcji śliny i odłożył ją w poprzednie miejsce, pogryzając już trzymany w dłoni pasek. Akurat ułożył nieco koc i poduszkę, żeby wygodniej rozsiąść się w fotelu, kiedy poczuł nie tylko intensywniejszy zapach Scotta, ale również ciepło jego ciała. Odwrócił się w jego kierunku skontrolować co się dzieje, akurat żeby zauważyć jak niewielka przestrzeń pomiędzy nimi została, kiedy specyficzny dźwięk rozwijanego pasa samochodowego uświadomił mu dlaczego był tak blisko. Zawiesił się na może sekundę, wpatrując w profil znikający na moment w nagłej ciemności kabiny samochodowej, zanim wzrok przyzwyczaił się i znów mógł wyłapywać szczegóły. - ... Aha. - Niebywale inteligentna odpowiedź na wyjaśnienie zacinającego się pasa odbiła się echem w jego własnej głowie, a wewnętrzny wilk jakby mógł, to chyba przewróciłby oczami.
Jego rodzimy język oparty był na łacinie i tak naprawdę sens całego tego małego zdania zrozumiał, nawet jeśli nie w pełni poprawnego tłumaczenia. W końcu custodia to po hiszpańsku opieka. Nie wnikał, każdy miał swoje rytuały, ale to również wzbudziło w nim pewną ciekawość, bo to był kolejny szczegół ukazujący Scotta w nieco innym świetle, bardziej... osobisty. Oderwał od niego wzrok, kiedy ten zapalił silnik i oparłszy się wygodnie, wrócił do powolnego konsumowania paska sarniego mięsa w zamyśleniu.
Kiedy ciszę przerwało to stwierdzenie, że Rogers nie oczekuje towarzystwa, wyrwany z zamyślenia Cash uniósł jedną brew i oderwał spojrzenie od drogi, żeby znowu przenieść je na towarzysza.
- Nie oczekujesz towarzystwa, ale przygotowałeś kawę. - Zauważył trafnie. Przynajmniej połowicznie, bo równie dobrze mógł tę kawę przygotować dla siebie. Uśmiechnął się przy tym pod nosem z lekkim rozbawieniem. Fakt, Cash wiele silnych, zbyt inwazyjnych emocji odsuwał na czas, kiedy mógł je wyładować choćby w biegu w wilczej formie, czy też właśnie na czas, kiedy dane mu było przewietrzyć umysł z dala od codzienności. Nie było to najzdrowsze, ale konflikty wpędzały go w gorsze bóle głowy i emocjonalne wypompowanie, niż składanie wszystkiego "na później" i kiszenie do momentu, aż ferment można było wylać.
Przeniesione na drogę spojrzenie wróciło zaraz do Rogersa, kiedy ponownie się odezwał. I po raz kolejny w ciągu ostatnich minut zaskoczył go i tym co powiedział i tonem, w którym rozbrzmiała ta nuta dominacji. Aż poczuł jak włoski na karku i ramionach unoszą się, kiedy wilk odebrał to bardzo osobiście. Gdyby nie to, że Scott patrzył na drogę, to mógłby zobaczyć nawet w ciemności, jak przez orzechowe oczy Casha przeleciał błysk, stężało, wyostrzało, źrenice rozszerzyły się nieco. Przez kręgosłup przebiegł lekki dreszcz, zupełnie jakby ukryty w podświadomości drapieżnik zjeżył futro na grzbiecie.
- Jak będę miał ochotę, to zasnę. Jesteś skazany na moje towarzystwo. Deal with it. - Nadal mówił spokojnie, choć tym razem w jego tonie zabrzmiała twardsza nuta nie znosząca sprzeciwu, ta dominująca, mająca przywołać Scotta do porządku.

@Scott Rogers
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Nie Mar 17, 2024 10:16 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Pon Mar 18, 2024 8:13 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Taki spokojny, cichy i zdystansowany Scott był dla Casha czymś znanym i normalnym, więc nie zaskoczył go swoją bardzo zdawkową odpowiedzią nie okraszoną żadną emocją. Co bardziej go zaskoczyło, to taka reakcja, kiedy przed kilkoma sekundami sam zaproponował układ zakładający porzucenie codziennej powściągliwości emocjonalnej i porzucenie masek. Nie skomentował tego jednak w żaden sposób, zachodząc w głowę skąd w ogóle u Rogersa nagle nawet ta minimalna otwartość i chęć okazania więcej. Wielokrotnie mieli okazje przebywać tylko we dwóch, rozmawiać, patrolować, cokolwiek! i nigdy nie rozmawiali o niczym nawet odrobinę prywatnym. Sama dzisiejsza informacja, że po mięsie czuje senność była najbardziej osobistym wyznaniem, odkąd Cash Scotta poznał. Propozycja układu wzbudziła ciekawość Mediny, nie próbował tego nawet ukryć, choć chwilowo wilcza mini przepychanka dominacyjna przyćmiła ludzkie zainteresowanie. Wróciło w momencie, kiedy zwierzęca natura odczuła, że drugi drapieżnik chyba spuścił z tonu.
Przez chwilę żuł w ciszy, obserwując rozjaśnianą światłami samochodowymi drogę przed nimi. Nie zdążył zagłębić się za bardzo w przemyślenia, bo jego uwagę pochwycił nieco większy ruch kierowcy, niezwiązany bezpośrednio z typowymi gestami związanymi z prowadzeniem samochodu. Przechylenie, uniesienie ręki, otworzenie podłokietnika. Spojrzał przelotnie na Scotta, a następnie na zawartość schowka, wyłapując w ciemności zaledwie dwa, może trzy napisy na grzbietach klasycznych kaset magnetofonowych. Uniósł nieznacznie brwi, czując lekki powiew nostalgii, bo przywiodło mu to na myśl rodzinne strony i czasy, kiedy był zaledwie nastolatkiem.
Obserwował ruchy Rogersa uważnie, skupiony na nich dużo bardziej, niż sam był tego w pełni świadom. Nie usłyszał tego cichego, niknącego w pełni w samochodowym szumie "hm", ale zauważył pewne niuanse w gestach, mimice, nawet pomimo panującej wokoło ciemności, rozpraszanej nikłym światłem skierowanym w zupełnie przeciwnym kierunku i diodami deski rozdzielczej. Drgnięcie mięśni, moment zawieszenia po nieowocnych poszukiwaniach, zauważenie kasety w otworze radiowym. Nagła silna fala nowych emocji bardzo wyraźnie odbijających się w zapachu i gęstości powietrza aż leciutko odepchnęła Casha w stronę drzwi samochodu. Wetknięte na brzegu koc i poduszka uchroniły go przed wbijaniem twardych części w łokieć. Płatki nosa zadrżały kilkakrotnie, kiedy wyczulony zmysł powonienia interpretował każdą nową nutę, w reakcji włoski na karku uniosły się lekko, niczym wilk jeżący sierść na karku w obliczu potencjalnego zagrożenia płynącego z nowej, nieoczekiwanej sytuacji. Dobrze, że przełknął ostatni kęs sarniny, bo szczęka zablokowała się na moment w napięciu, szczególnie kiedy podniesiony ton Scotta rozbrzmiał w niewielkiej zamkniętej przestrzeni kabiny. Muzyka - bo zdecydowanie nie było w tej chwili innego zewnętrznego bodźca - wyraźnie wzbudziła furię, aktywując zapewne skojarzenie, wspomnienie. Cash to zrozumiał, ale wilk czuł tylko furię wzmocnioną więzią stadną. Zjeżył się na tyle, że przez ułamek sekundy spojrzenie Mediny błysnęło w bardzo mało ludzki sposób, zacisnął jedną dłoń na kocu, a drugą na własnym udzie, jakby gotując się do potencjalnego ataku.
Wyrzucenie kasety za okno zaskoczyło go tak, jak ta zmiana atmosfery przed chwilą, ale aż miał ochotę krzyknąć za przedmiotem "Spierdalaj!".
Gdyby nie napięcie i gotowość do stanięcia w obronie drugiego członka stada, to pewnie nawet zaśmiałby się na to całkowicie idiotyczne wyjaśnienie Scotta, bo z ludzkiego obiektywnego punktu widzenia było zabawne. Ale nie z punktu widzenia wilka. Ten miał ochotę aż kłapnąć zębami na takie bagatelizowanie tego wybuchu, którego nie rozumiał, a chciał, potrzebował zrozumieć. Opanował się jednak na tyle, żeby odezwać się po prostu odrobinę twardszym, nieznacznie niższym tonem.
- Co to było? - Za cholerę nie kupił i nie kupi wyjaśnienia niewłaściwej piosenki. Tak jak sytuacje rozmowy telefonicznej w jego gabinecie jakiś czas temu puścił bokiem, tak tutaj i teraz chciał wyjaśnień. - Idziemy na układ, bez ukrywania i masek. Co to było? - Nacisnął nieco mocniej, nie dając Scottowi nawet odrobiny czasu na odpowiedź po pierwszym zapytaniu.

@Scott Rogers
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Wto Mar 19, 2024 1:50 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Wto Mar 19, 2024 4:23 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 20, 2024 2:15 am
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 20, 2024 11:00 am
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 20, 2024 2:31 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 20, 2024 6:07 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 20, 2024 8:45 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Scott potarł swój kark dłonią, czuł pod palcami spięte mięśnie, najbardziej bolało go prawie ramię, którym zmieniał biegi i opierał się też o podłokietnik, więc cała pozycja ciała była niewygodna w trakcie prowadzenia auta. Uśmiechnął się delikatnie i wyjął słuchawki z uszu by z kulturą prowadzić rozmowę z wilkiem. Dostrzegł jego gest przesuwania dłonią po brodzie nie omieszkał, sarknąć nosowo w rozbawieniu. Ewidentnie po tylu godzinach skupienia mózg Rogersa powoli się wyłączał. Sięgnął do komórki ustawionej na panelu i wyłączył posuwistym ruchem, czytanego audiobooka.
Cash mógł zauważyć, że o tyle o ile temperatura nawiewu zanim zasnął wypluwała z siebie jedynie ciepło, to teraz było to przyjemne umiarkowanie grzanie. Dlatego spało mu się tak dobrze i najpewniej było to również przyczyna dla której Scott okrył szczelniej medyka, by ten się nie wychłodził i by dobrze się mu spało podczas ich podróży.
|Za trzy mile jest Lucy’s Bar, zgodnie z informacją turystyczną, wiec po obiedzie możesz mnie zmienić jeśli czujesz się na siłach. Był uprzejmy ale nie naglący. Zerknął w lusterko wsteczne, zmieniając pas ruchu. Prowadził dobrze i widać było po pewności siebie, że nawet w nieznanym sobie miejscu, czuje się pewnie za kółkiem. Jednak w zapachu jego ciała dało się wyczuć zniecierpliwienie i lekki ból.
Pęcherz już go bolał i czuł go w całym podbrzuszu. Do tego prawe ramię lekko sztywniało.
Do 6 p.m mamy czas by zameldować się w motelu Pine’s Inn w Charlotte, ale objazd przez Nowy Jork zajął mi więcej czasu niż się spodziewałem… Dzwoniłem do nich na stacji benzynowej ale, są dość restrykcyjni jeśli chodzi o zwalnianie rezerwacji. - Zaśmierdział lekką irytacją. Nie trzeba było go wąchać by wyczuć, że nie takiej odpowiedzi spodziewał się usłyszeć. Jednak przebywając wspólnie Medina dowiadywał się o swoim koledze z watahy coraz więcej np to, że Rogers choć nie wyglądał, zdawał się lubić planować wszystkie szczegóły.

~**~

Po drodze mijali kilka znaków informujących o zbliżającym się niewielkim zajeździe. I tak jak informacja turystyczna wskazywała Bar nie był duży, jednak sądząc po ilości zaparkowanych aut, najwidoczniej cieszył się względnie dobrą renomą.
Scott podjechał na parking i mimo że samochód się jeszcze powoli toczył na rozruchy, wilczy już z niego wyskoczył, rozpryskując kamyczki szutrowe pod swoimi skórzanymi buciorami.
Musze się odlać. Stwierdził rzeczowo, chwytając część papierków znajdujących się w kieszeni bocznej drzwi od strony kierowcy. Rzucił kluczyki w stronę Mediny i puścił mu oczko to zielone, pełne pasji i parszywości.
Wreszcie gdy skończył i wszedł do lokalu uświadomił sobie, że ruch nie był jakiś imponujący. Dwie rodziny z dziećmi, kilku kierowców ciężarówek i oni.
Usiadł przy stoliku naprzeciwko Mediny, sięgając po jeden z oblepionych kart menu. Zdał sobie sprawę że wystrój zatrzymał się gdzieś w latach 80’s. Stoliki nadal były obite aluminium, a kanapy z czerwonego tworzywa lekko się kleiły. Lubił takie miejsca, miały w sobie coś z kameralności i przywodziły na myśl lata jego tułaczki po stanach.
Jeszcze się wczytywał w listę potraw gdy poczuł lekko mydlany i chemiczny zapach tuż przy swoim boku. Uniósł spojrzenie na blondynkę w białej koszulce opinającej jej pełne piersi na lewą której miała plakietkę z napisem…
Nazywam się Stacey, będzie dziś was obsługiwać. Odpowiedziała uprzejmie, od pierwszej chwili pracując na swój napiwek, gdy postawiła przed nimi dwie szkłaki z kranówką sądzą po zapachu.
Cześć Stacey, czy nadal znajdujemy się w D.C? Popytał Scott i spojrzał na około trzydziestoletnią kelnerkę.
Oh hun, długa droga? Yes you re stilo in Columbia District, and that can i get you? Zagaiła uprzejmie i postukała ołówkiem o bloczek papieru.
T-bone, rare please. Stwierdził Scott bez dłuższego zagadywania i uprzedzając jej pytanie dodał.
Bez dodatków. I choć blondynka zdawała się być zaskoczona to jednak, zdusiła to w sobie twarzą pokerzysty i spojrzała na Medinę.

@Cash Medina
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Czw Mar 21, 2024 8:24 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Po kilku kolejnych oddechach pomagających otrzeźwić rozespany umysł, zgarnął zakrywający go koc i złożył odrobinę niedbale, bo ograniczała go dostępna przestrzeń. Wetknął go częściowo pomiędzy siebie i drzwi, pozwalając by trochę jednak spoczywał na jego nodze. Poduszkę też wetknął obok i sięgnął po termos z kawą, nawet jeśli po tylu godzinach napój zdążył faktycznie wystygnąć. Nie ważne, że znalazł tam niewielką jej ilość, to było wystarczające, żeby organizm nauczony pewnych odruchów rozpoznał kofeinę i idąc za ideą odruchu Pawłowa rozbudził się nieco szybciej.
Pokiwał zdecydowanie głową w potwierdzeniu.
- Zmieniłbym cię nawet wcześniej. Było mnie obudzić, wyglądasz na zmęczonego. - Dopiero teraz przyjrzał się Scottowi trzeźwiejszym okiem i konotował sygnały sugerujące, że Rogers czuje dyskomfort. Łącząca ich więź przynależności do stada pomagała w wyłapaniu tych detali, a empatia Casha wyczuwała pewne typowe dla wszelkich istot wibracje uderzające w podświadomość. Poza tym nos dodatkowo potwierdzał to wszystko, czując w naturalnym zapachu towarzysza nuty jasno mówiące o tym, co czuł.
Uśmiechnął się pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że wyraźnie Scott nie tylko lubił planować szczegóły, ale również również nie akceptował z łatwością zmian w planach. Spojrzał na zegarek.
- Jeżdżę szybko, postaram się zdążyć. - Rzucił to żartobliwym tonem, w którym przebijała się nuta powagi świadcząca o prawdziwości przynajmniej tej części o szybkiej jeździe. To chyba jeszcze przyzwyczajenie z kubańskich dróg i tamtejszej formy prowadzenia, gdzie niektórzy jeździli co najmniej bezsensu i trzeba było nie tylko być uważnym, ale często prędkością unikać debili stanowiących potencjalne niebezpieczeństwo.

Nie było mu tak spieszno, jak Rogersowi, choć odkąd się obudził zdążył już poczuć nacisk pęcherza. Zanim w ogóle zdążył odpiąć pas, w odruchu złapał kluczyki i parsknął bardzo krótkim śmieszkiem zaskoczonego rozbawienia na to puszczone oczko. Dopiero kiedy Rogers oddalił się, Cash sam do siebie w myślach rzucił "wtf ta reakcja?", absolutnie nie rozumiejąc dlaczego wywołało to w nim taką wesołość. W końcu odpiął pas, wysiadł, złożył dokładniej koc i razem z poduszką ułożył na siedzeniu, zgarnął śmieci z deski rozdzielczej, zabezpieczył samochód i sprawdzając czy ma w kieszeni portfel, udał się do środka parterowego budyneczku baru. Zajął miejsce przy jednym z wielu wolnych stolików i przeglądając menu poczekał na powrót towarzysza.
Zerknął na niego przelotnie kiedy siadał, ale wystarczająco długo, żeby skontrolować na ile porusza się nienaturalnie z powodu dyskomfortu po podróży. Nie mówił nic, w ciszy ponownie przejrzał niekoniecznie rozbudowaną kartę oferowanych posiłków oraz napojów. Pojawienie się kelnerki zauważył kulturalnym spojrzeniem w jej kierunku i uprzejmym uśmiechem, który Scott mógł dobrze znać z wizyt w klinice - to ten wyuczony, przyjazny uśmiech zarezerwowany dla klientów, uspokajający nerwy i budzący zaufanie. Cash z automatu używał go również w stosunku do osób których nie znał. Poczekał na swoją kolej złożenia zamówienia, bez zbędnego zabawiania Stacey pytaniami.
- Rib eye steak, medium, z dodatkami twojego wyboru, zaskocz mnie. I czarna duża kawa. Gorąca. - Odłożył menu, poszerzając nieco ten uprzejmy uśmiech, który niestety wiele z klientek kliniki odbierało jako w jakiś sposób uwodzicielski, po czym przeniósł wzrok na Rogersa. Przesunął w jego kierunku kluczyki. - Zmiana warty, zaraz wracam. - Nie mówiąc bezpośrednio gdzie idzie, zasugerował tymi słowami, że teraz jego kolej na odwiedzenie toalety. Wysunął się z siedziska i odszedł w stronę znaczka z międzynarodowym oznaczeniem łazienek. Wyłuskał z kieszeni telefon, żeby sprawdzić czy nikt ze współpracowników nie wysłał pytań odnośnie jego pacjentów, ale ku jego uciesze nie miał ani jednego powiadomienia o nieprzeczytanych wiadomościach ani nieodebranych połączeniach.
Załatwił swoje potrzeby, umył ręce, przemył też twarz chłodną wodą i wilgotnymi dłońmi przeczesał włosy, zagarniając je na tył. Wróciły do swojego nieokiełznanego stanu natychmiast, chociaż opanowane odrobinę po samochodowej pozycji do spania.
Wrócił do stolika, gdzie z zadowoleniem zauważył czekającą już na niego parującą kawę. Usiadł z ukontentowanym westchnieniem i objął kubek dłońmi, uniósł do ust i upił niewielkiego łyka. Nie była to kawa wysokich lotów, ale w obecnej chwili wszystko zadziała. Dopiero po kolejnym łyku odstawił naczynko z cichym stuknięciem na blat, wyłuskał znowu z kieszeni telefon, otworzył nawigację, ustawił ich lokalizację i podsunął Scottowi.
- Ustaw trasę, którą uważasz że będzie najlepiej jechać. - W poczekaniu na posiłek mogli się tym zająć i mieć z głowy, żeby później nie opóźniać wyjazdu, skoro chyba trochę im się spieszyło.

@Scott Rogers
Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Pią Mar 22, 2024 1:22 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Pią Mar 22, 2024 8:27 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 23, 2024 3:13 am
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 23, 2024 1:03 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 23, 2024 3:30 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sob Mar 23, 2024 6:51 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Nie Mar 24, 2024 1:04 am
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Nie Mar 24, 2024 3:56 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Pon Mar 25, 2024 8:21 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Wto Mar 26, 2024 6:47 pm
Powrót do góry Go down
Cash Medina
Cash Medina
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Wto Mar 26, 2024 9:04 pm
Powrót do góry Go down
Scott Rogers
Scott Rogers
the howling

Re: Karolina Północna- Cash i ScottKarolina Północna- Cash i Scott Empty
Sro Mar 27, 2024 7:01 pm
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: