IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: * jericho * :: Wolf Creek :: wolfsbane Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Patrick & Jillian, 24 październik
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Patrick &  Jillian

Wolfsbane. Przekroczył próg baru lata temu, gdy jeszcze należał do członka watahy. Zainteresował się wieścią o kupnie baru przez w i e d ź m ę. To nie tak, że Patrick nie lubił osób władających magią. Przez lata zdobył wiele znajomości wśród przedstawicieli różnych ras, dlatego wiedział, że nie należy krytykować nowej właścicielki jakakolwiek by ona nie była. Wiedźmy potrafiły być mściwe. Dlatego pacnął w głowę ostrzegawczo Erika, gdy pozwolił sobie chlapnąć niewybredne słowo pod adresem kobiety. Ostatnie czego potrzebowała wataha to klątwa. Ilość wilków na tak małym metrażu mogła niejednego doprowadzić do duszności i bólu głowy, bo byli równie hałaśliwi co upierdliwi. Kilka dni wcześniej Steven zgłosił Jillian chęć zorganizowania małej "imprezki" w barze w godzinach wieczornych. Powiedział: dużo jedzenia, bardzo dużo. Dwie beczki piwa i bar na wyłączność. Płacone ekstra. Który właściciel baru by się nie zgodził?
Patrick zgodził się wyłącznie z wyrzutów sumienia, bo nieobecność odcisnęła się na członkach watahy nawet jeśli nie okazali tego wprost. Miał już nie wrócić, zmieniłaby się hierarchia i stale odczuwaliby stratę. Louis nigdy nie zgodziłby się na to, aby odszedł. Dlatego czmychnął bez słowa, pod osłoną nocy jak człowiek mający coś na sumieniu.
Patrick zwalczał w sobie potrzebę stada. Dystansował się, choć był Drugim lecz gdyby nie dominacja to z ucałowaniem ręki wziąłby ostatnie miejsce. W ostatnim czasie problem z samym sobą narastał do niebezpiecznego poziomu.
Można więc rzecz, że Mahoney robił dobrą minę do złej gry siedząc przy stole z osobami z którymi dzielił zarówno wspomnienia jak i emocje. Gdy atmosfera zrobiła się luźniejsza, a na stole było już więcej pustych talerzy niż pełnych Patrick wstał i swobodnym krokiem podszedł do lady. Zdążył już ocenić, że bar potrzebuje remontu. Nic inwazyjnego i możliwego w domknięciu kosztorysu w kilkunastu tysięcach dolarów. Usadowił się na stołku spoglądając jak barmanka obsługuje innego mężczyznę. Koniec końców piwa mógł się tego wieczora napić każdy. Wziął do ręki podstawkę z reklamą amerykańskiego piwa i święta niepodległości. Poruszył się na stołku poprawiając zieloną flanelę pod którą miał różowy t-shirt z kucykiem pony. Zemsta chłopaków. Przyglądał się wiedźmie ukradkowo, czując ze swojego miejsca jej intensywny zapach. Był przyjemny dla wyostrzonych nozdrzy i mieszał się z jesienną kompozycją kawy oraz dyni.
Ona sama wydała się mu atrakcyjną młodą kobietą. Ciekawość wzrosła. Wiedźma, która odkupiła bar od wilkołaka... Zupełnie jak jakiś początek kawału.

@Jillian Theirin
Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Sro Paź 25, 2023 11:28 pm
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

| #1

Gdy Steven - wliczający się w grono osób, z którymi utrzymywała stały kontakt - wspomniał jej o swoich planach, miała panikę. Czy powinna była się zgodzić? Mogła nie, ale trzeba było zarobić, utrzymać jakoś ten budynek, skoro stała się jego właścicielką. Czy miała ochotę? Również nieszczególnie, ale ponownie pojawiała się kwestia tego, że należało zarobić. Sama perspektywa trzymania tylu psów pod jednym dachem była przerażająca... Do czasu, kiedy to nie były jej własne psy.
Te wyjątkowo dzisiaj pozostały w domu. Świadoma wilków i charakterystycznych - dla ogółu - cech w ich przypadku, wolała nie ryzykować. Star prawdopodobnie lepiej by sobie z tym poradził, ale Moonie... O tak, Moonie mogłaby stanowić problem. Stworzyć go lub takowy znaleźć. Była jeszcze głupiutkim szczenięciem, które tylko rozweselało Jillian.
Sam bar zaś nie wyglądał źle. Niewiele zmian zostało dokonanych od momentu przejęcia go. Nie były one druzgocące, ale dla stałych bywalców lub przynajmniej tych bardziej spostrzegawczych - dało się zauważyć to i owo. Dwa stoły i krzesła do nich dostawione zostały przeznaczone na drewno do spalenia. Dowieszono kolejne półki, na których ustawione zostały ceramiczne filiżanki i czarki. Gdzieniegdzie trafił kobiecy akcent. Bardziej drażniącą zmianą mógł być zapach, który niósł się po pomieszczeniach.
Oczywistym było, że Sanders był zobowiązany do pomocy. Ze wszystkim nie była w stanie sobie poradzić. Wniesienie kegów czy też zatrważającej ilości mięsa... Było tego od groma. Sama myśl o przygotowaniu całego jadła mogła przyprawić o ból głowy... Jedyne, co jednak przyprawiła to było właśnie jedzenie. W sprawie tego również musiała dopytać o smaki. Zażartować czy może być surowe, czy może jednak lepiej byłoby przeciągnąć do początkowej fazy rozkładu. Wiedziała, że w przypadku paru wilków mogła pozwolić sobie na taki żart. Korzystała z tego ochoczo.
Uwijała się za ladą barową. Od czasu do czasu udało jej się przetrzeć blat, umyć ręce czy też kufle, które się gromadziły. Alkoholu w beczkach jeszcze pozostało, więc nie obawiała się o to. Miała na sobie luźny, ciemny t-shirt, który nie krępował jej ruchów. Zwykłe spodnie dżinsowe. Od latania po barze było jej gorąco. Musiała nawet włosy związać, choć prędka fryzura wymagała poprawy.
Jillian rozpuściła włosy i przeczesała je palcami parokrotnie, aby choć trochę ujarzmić kosmyki. Związała je w niedbały kok, byleby tylko nie przeszkadzały jej w pracy. Zazwyczaj jednak miała je rozpuszczone.
Patrick w tym czasie mógł wyczuć nie tylko zapach mięsa, alkoholu, swoich pobratymców czy drażniącego środka chemicznego, który wykorzystywany był do czyszczenia. Pośród paru ziół i przypraw do jego nozdrzy mogła dojść jeszcze mięta, jaśmin i tytoń. Coś jeszcze z drzewa, które przemieszane zostało ze skórą.
Podeszła w końcu do mężczyzny. Zdążyła zlustrować go wzrokiem. Nonszalancko, ale w lekkim pośpiechu oparła się o ladę dłonią.
Co podać?

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Sro Paź 25, 2023 11:44 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Nie zamierzał wzbudzać w niej poczucia pośpiechu. Całą swoją postawą sprawiał rozleniwionego kocura, któremu brakowało jedynie słońca do osiągnięcia błogiego stanu. Było to bardziej wilcze niż patrykowe zachowanie. Mieszanka zapachów, która do niego dotarła wprawiła go w dobry nastrój. Czuły nos wyłapał mięte, jaśmin, tytoń, a także drzewiastą woń wymieszaną ze skórą. Gdyby się bardziej postarał to mógłby rozpracować dokładniej molekuły cząstek potu i dowiedzieć się z czego składa się dieta wiedźmy. Z wiadomych powodów wilkołaki darowały sobie takie eksperymenty. Głównie dla dobra swojego nosa.
Posłał łagodny uśmiech.
Wyczerpałem już chyba limit... — powiedział przyjemnym dla ucha głosem. Zdawał sobie sprawę ile narobili jej kłopotu swoją obecnością. Miał tylko nadzieję, że chłopaki wynagrodzili to odpowiednią sumą. — Zdam się na ciebie. Czym mnie poczęstujesz?
Rozmowa z wiedźmą stanowiła powiew świeżego powietrza - dosłownie i metaforycznie. Przekrzywił głowę szukając w twarzy Jillian oznak zniecierpliwienia bądź niechęci. Wiedział o jej znajomości ze Stevenem, który miał naturalny talent do zjednywania sobie każdego bez względu na rasę. Nie dziwił się więc, że zawarł z wiedźmą coś na wzór przyjaźni. Wsiąknął w Jericho bardziej niż Patrick. Czasami mu tego zazdrościł, a czasami nie mógł się nadziwić jak Krwawy Jimmy stał się duszą towarzystwa.

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Czw Paź 26, 2023 1:22 am
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Zapytana zgodziłaby się, że faktycznie ma przyjemny głos.
Spojrzała wymownie na kegi.
Jeszcze nie wyczerpałeś. Nie, żebym miała liczyć wam limit — spojrzała z lekkim rozbawieniem.
Trudno byłoby dostrzec zniecierpliwienie czy niechęć. Szybciej mógł zauważyć zmęczenie. Większość dnia trzeba było spędzić na przygotowaniu jedzenia, pilnowaniu wszystkiego. Raz jeszcze sprawdzeniu czy aby na pewno wszystko zostało przygotowane. W międzyczasie była obsługa pozostałych klientów, jako że bar od konkretnej godziny miał wyłączność. Niemalże wszystko było na jej głowie.
Nic jednak nie mówiła o tym, że potrzebuje odpoczynku. Zostało jeszcze trochę czasu, a Steven wiedział, że nie miała w planach wypracowywać nadgodziny. Nawet za dodatkową stawkę. Sam wówczas musiałby stanąć za ladą, jeśli jego pobratymcy uparliby się na dalszą zabawę.
Daj mi pomyśleć — powiedziała i przyjrzała się Patrickowi. Nie, nie wykorzystywała żadnej wiedźmiej magii, aby cokolwiek ustalić. W tej obserwacji przyjrzała się jego twarzy, ubraniu, gdzie t-shirt przyczynił się do lekkiego uśmiechu.
Po chwili sięgnęła po butelkę i zaczęła lać do pokala. Sam Mahoney mógł wyczuć rum. Jillian postawiła - uprzednio kładąc serwetkę na blat - pokal przed mężczyzną.
Niech będzie, że to moja odpowiedź na zagadkę. Rozumiem, że z twojego powodu cały ten harmider? — wymownie spojrzała nad jego ramię, gdzie reszta towarzystwa objadała się pikantnymi żeberkami.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Czw Paź 26, 2023 1:39 am
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Podążył za jej wzrokiem. Domyślił się kto pomógł Jillian przytaszczyć tyle kegów z piwem. Jakakolwiek impreza z udziałem wilkołaków to ogromne przedsięwzięcie, którego skalę można porównać do przyjęcia na sto osób. Młoda kobieta przekona się wkrótce, że wilkołaki jest taniej ubrać niż wykarmić.
Ja bym liczył — odparł z nutką rozbawienia, jakby na jej miejscu w ogóle nie obsługiwał wilczych pomiotów. Za czasów Alastora bar tętnił życiem i to dosłownie, a ilość wymienianych mebli stanowiła przedmiot kłótni podczas każdego zebrania watahy w domu Alfy. Wilkołaki były intensywnymi klientami. Wiedźma będzie musiała się postarać o dodatkową pomoc jeśli zamierzała mieć coś jeszcze z życia poza barem.
Intensywność spojrzenia Mahoneya przybrała nieco na sile, gdy je odwzajemniał. Była to odpowiedź wilka na dłuższy kontakt wzrokowy, które dla dzikiej natury stanowiło wyzwanie. Nie zamierzał jednak tarzać się z barmanką na podłodze w celu ustalenia kto tu rządzi. Z kobietą nie wypadało. Nos bezbłędnie rozpoznał zapach rumu. Zanim go spróbował wiedział, że w smaku rozpozna wanilię z domieszką migdałów. Alastor miał sekretny barek i był ciekaw, czy wiedźma go odnalazła. Skinął głową w podzięce i się napił. Słodkość uderzyła w kubki smakowe.
Poproszę jeszcze o colę z lodem — zamierzał zrobić drinka — Masz mnie. Tak, to wszystko z mojego powodu. Przepraszam — obrócił się, aby spojrzeć tam gdzie ona — Alastor cię nie ostrzegał, że wraz z barem adoptujesz od razu całą watahę? Dlaczego ten?
Za ostatnim pytaniem kryło się więcej. Dlaczego wiedźma pokusiła się o bar po starym wilkołaku, gdy mogła relatywnie prowadzić mniej męczący biznes. Czarownice, które znał zajmowały się głównie ziołolecznictwem, eliksirami i amuletami. Kremy odmładzające były top jeden w każdej epoce.

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Czw Paź 26, 2023 11:14 pm
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Po co?
Suma, którą miała otrzymać za dzisiejszą pracę, przekraczała wartość dodatkowego kega. Jillian nie była w stanie więc zrozumieć, co ta żartobliwość Patricka miała na myśli. Może to było przez zmęczenie i po prostu z tego powodu nie dostrzegła sensu.
Nie zdążyła też wyczuć tej intensywności, choć jakaś zmiana - tak jej się wydawało - pojawiła się w oczach mężczyzny. Jillian jednak wzrokiem wodziła po ladzie barowej i rozgardiaszu, którego Patrick nie mógł zauważyć do momentu, aż nie przechyliłby się w stronę kobiety.
Niewykluczone, że znalazła. Po przejęciu baru, ten był zamknięty przez parę dni. Podczas nich często przebywała w budynku, aby właśnie go przejrzeć, uporządkować i choć trochę udekorować pod swoje gusta. Może nie było tego widać w głównej sali, ale zaplecze, kuchnia i niewielkie biuro już było znacząco zmienione.
Już — kobieta odsunęła się od lady, aby sięgnąć po colę czy też kostki lodu, których zbiornik wbudowany był w kontuar.
Uśmiechnęła się półgębkiem. Spojrzała na niego znad kostek.
Może kiedyś zostanie wybaczone — potrafiła być enigmatyczna i niekiedy złośliwa, ale na to przyjdzie czas.
Bo był najtańszy — odpowiedziała bezpardonowo, gdy wróciła do Patricka. Szklanka z lodem i szklana butelka coli zostały postawione przed Mahoneyem. — I coś tam wspominał, choć ciężko było go zrozumieć. Nie znaczy to jednak, że zawsze taką adopcję można unieważnić. Choćby przez zmianę przeznaczenia baru — czy była to prowokacyjna odpowiedź? Zdecydowanie tak. Czy w ten sposób sprawdzała jego reakcję? Oczywiście, że tak.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Czw Paź 26, 2023 11:58 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Po co? Zostanie już tajemnicą, ponieważ Mahoney nie podjął wątku. Zaskakująco dobrze rozmawiało mu się z nieznajomą. Daleko mu było do duszy towarzystwa, ale też nie był ponurym mrukiem unikającym kontaktu z drugim człowiekiem. Prędzej zrezygnowanym, gdyż po tylu latach przestało mu zależeć na poznawaniu innych. Dzisiejszego dnia było jednak inaczej i nawet czuł się nieco ożywiony, gdy zamieniał z barmanką kilka słów. Czy myślał o tym w kontekście przyszłości? Nie. To nie było w jego stylu.
Ach, więc mamy jakąś wspólną przyszłość — powiedział równie enigmatycznie co ona, lecz nie nabijał się z jej słów. W porównaniu do Erika, Patrick wydawał się kimś kto nie miele ozorem bez powodu i waży każde słowo. Mocno zarysowane brwi uniosły się lekko na następne słowa barmanki. Wysłuchał jej przelewając colę i rum do szklanki z lodem.
Stary Alastor spuścił z ceny? Czego to miłość nie robi z wilkołakiem — wyjechać za kimś do Europy to odważny krok. Patrick nieco mu zazdrościł, jak każdemu kto spotkał swojego Towarzysza. On sam nie miał tego szczęścia przez sto dziewięćdziesiąt dziewięć lat.
Raczej każdą adopcję można unieważnić — zauważył znad szklanki, przyglądając się Jillian bystro — Ale pomyśl o tylu złamanych sercach biednych, porzuconych... Masz psy, prawda?
Zapach dostarczył mu i tą informację. Niewątpliwie i na jej ubraniach znajdowała się psia sierść.
Ten bar ma dobrą aurę. Szkoda byłoby to zmarnować.
W pewnym momencie odwrócił się spoglądając na wilkołacze grono, które się szturchało i spoglądało na scenkę przy barze. Erik zdobył się na osceniczny gest.
Zignoruj barana — zwrócił się do Jillian. Wiedział, że teraz się nie uwolni od dokuczania i pogawędek o Patricku i barmance.

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Paź 27, 2023 1:04 am
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Ledwie zalążek.
W końcu byłaby to chwila, podczas której może - albo i nie - udzielić tego wybaczenia; wówczas Patrick będzie mógł żyć ze spokojem lub jego brakiem, zależy od decyzji kobiety.
Kiedy ci się spieszy, a desperacja lekko goni... Choć przy waszym wieku — musiała się zastanowić. W końcu wątpiła, żeby Alastor musiał obawiać się o środki. Jillian wierzyła, ale może naiwnie?, że wilki miały trochę rozumu, aby wziąć pod uwagę przyszłość i zadziałać w ten sposób. Czyli odłożyć trochę kasy.
Inną opcją było to, że być może uczucie tak go goniło, że nie zależało mu na tym, by sprzedać po jak najlepszej cenie.
Czy właśnie porównałeś siebie, swoich pobratymców do moich psów? — odpowiedziała pytaniem na pytanie. Zabrzmiało to dziwnie. Część z wilków, które stały w głębi sali barowej, potrafiła zareagować dość nerwowo na takie porównanie. A dość często musieli się spotykać z określeniem mokry pies. — Tak. Mam dwa psy — przytaknęła, udzielając mu w końcu odpowiedzi.
Jillian, dla zajęcia rąk, zaczęła porządkować swoją część baru. Bez większego pośpiechu, ale wykorzystując chwilę odsapnięcia.
Bo znajduje się w dobrym miejscu. Na pograniczu — zgodziła się. Aura była kolejnym z powodów, dlaczego zdecydowała się na to miejsce. Nie czuła się jednak zobowiązana do tego, żeby o tym jemu powiedzieć.
Westchnęła na zachowanie Erika.
Żeby to robił pierwszy raz, próbując się dowartościować. Gdyby nie to, że Steven mnie poprosił... — pokręciła głową i uśmiechnęła się do siebie. — To nie byłoby mu teraz tak wesoło.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Paź 27, 2023 1:25 am
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

W tej chwili nie oczekiwał od Jillian znajomości po grób. Ba! Nawet nie wnioskował o jakąś relacje, bo i po co? Nikt nie zaprzyjaźniał się z barmanem, chyba że alkoholicy. Patrickiem wiodła ciekawość, którą zamierzał zaspokoić tego wieczora. Wątpliwe, aby pojawił się tu jeszcze kiedykolwiek. Miał nawet nie po drodze ze swojego domu, jeżdżąc częściej przez Deer Hill. Przyłożył rękę do serca z rozbawioną miną.
Jakbym mógł... Bardziej chciałem wziąć na litość. Wiesz, słodkie mordeczki psów to prawie słodkie wilkołaki — wytłumaczył pokazując, że ma do siebie dystans. Jako nieliczny, bo pozostali towarzysze mogliby się śmiertelnie obrazić na takie insynuacje. Może nawet próbowali podsłuchać o czym rozmawiano przy barze.
Masz moje błogosławieństwo, byle nie było to nic co wywoła przemianę lub niepotrzebnie napędzi spirale złośliwości. Nie chciałbym spędzić reszty wieczoru na uspokajaniu jego wilka — czy zaskoczył ją ponownie? — Erik wydaje się prymitywem, ale o dziwo posiada również jakieś zalety. Ktoś tam na pewno uroniłby za nim łzy, gdybyś postanowiła upiec go na rożnie. Długo się znacie ze Stevenem?
Sięgnął po miseczkę fistaszków i napił się rumu wymieszanego z colą. Skorupki orzeszków poddawały się jego palcom bez żadnych trudności. Ze stolika z przeciwległej strony baru rozległ się gwizd, który miał na celu przyzwanie Jillian. Siedziało przy niej dwóch mężczyzn z pustymi już kuflami piwa. Być może taka klientela również stanowiła pozostałość po Alastorze.
Paczka orzeszków i im pokelneruję — odezwał się z opanowaniem, choć nie spodobało mu się takie zachowanie. Nie podobało mu się w 1800 roku i nie podobało teraz.

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Paź 27, 2023 8:07 pm
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Prawie. Ale to stanowi dość znaczącą różnicą — uśmiechnęła się do mężczyzny. — No, chyba że mówisz o prawdziwych, wilczych szczeniakach — dopowiedziała, przywołując na myśl szczenięce wilki, które udało jej się za dziecka widzieć w zoo. Była zachwycona! Pewnie od tamtego momentu miała w planach posiadania własnych czworonogów. — Musieliby się bardziej postarać.
Spojrzała na Patricka i zaraz pozwoliła sobie na ciche rozbawienie. Błysnął uśmiech, parsknięcie dotarło do jego uszu.
Szkoda by było zniszczyć bar tylko dlatego, że coś wilkołakom się stało — pstryknięcie w nos jest kuszące. Złamanie też, ale faktycznie nie chciałaby, żeby zaraz cała horda warkotów miałaby się tutaj aktywować. — Może ktoś by to był, choć jednak powątpiewam.
Musiała się zastanowić.
Parę lat z pewnością. Zażartowałabym, że większość mojego życia, ale nie jestem pewna — i było to słychać po jej głosie. Lepiej byłoby, żeby zapytał Stevena. Prawdopodobnie szybciej udzieli trafnej odpowiedzi na pytanie zadane przez Mahoneya.
Jillian, mimo że słyszała gwizd, to zignorowała je. Nawet nie spojrzała w stronę mężczyzn, którzy wyczekiwali jej reakcji. Swoją uwagę skupiła na Patricku.
Niepotrzebnie. Chyba że zaczną się rzucać. To od was?
Mimo to wyciągnęła paczkę orzeszków, które położyła przed mężczyzną. Nie oczekiwała reakcji z jego strony czy jakiegokolwiek działania.
Ty jesteś nowy w watasze?

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Paź 27, 2023 11:04 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Wilkołaczy kącik toczył swoją rozmowę raz po raz spoglądając w kierunku baru. Powrót ich Drugiego zdecydowanie był dobrym powodem na uczczenie tego, choć wykazali się poniekąd złośliwością. Wiedzieli, że Patrick nie lubi tego typu wydarzeń. Widząc jak rozmawia z wiedźmą pozwolili sobie na żarty, poszturchiwania oraz obstawianie czy Mahoney 'dogłębnie' pozna barmankę. Steven po kilkunastu razach upominania mógł już tylko wzdychać i dopijać piwo. Po cichu również liczył na to, że jego przyjaciele się ze sobą spikną. Uważał to za potrzebne dla obojga.
Patrick rozczarował Jillian w kwestii prawdziwych wilczych szczeniaczków. Z drugiej strony czy właśnie odkrywał słabość kobiety? Czy widziała wilkołaka w pełnej krasie? Przypatrywał się jej unosząc nieznacznie brwi. Jakby chciał coś powiedzieć lub też zapytać, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował. I może dobrze, bo pytanie dotyczyło wieku Jillian. Podejrzewał, że jak każda szanująca się kobieta zareagowałby negatywnie.
Nie. Są za grubi i za brzydcy. Jeszcze nie postrzegłaś, że wyglądamy jak z kalendarza ze strażakami? — zapytał lekkim tonem, przekrzywiając głowę. Nie kłamał. Przypadłością każdego wilkołaka było to, że nabierali masy i nigdy nie spotka się ich jako chudzielców. Gwizd się ponowił, a także niewybredny komentarz na temat płci Jillian.
Zaraz wracam — poklepał paczuszkę orzechów zeskakując ze stołka. Podszedł do stolika mężczyzn. Kilkoro wilkołaków zerknęło w tamtą stronę jakby niepewni czy również nie powinni zareagować.
Patrick mówił cicho ale z taką siłą w głosie, że nie przerwano mu ani razu. Jillian mogła dojrzeć jak jeden z mężczyzn robi się czerwony na twarzy, a drugi pobladł. Zaszurały krzesła i Patrick z zadowoloną miną obserwał jak winowajcy wychodzą.
Byli tak dobrzy, że zostawili nawet spory napiwek dla utalentowanej barmanki — postawił puste kufle na ladzie i podał dwa dwudziestodolarowe banknoty. — Wracając do naszej rozmowy to nie, nie jestem nowy w watasze. Tak właściwie jestem najstarszy.
Otworzył paczuszkę wsypując orzeszki do miseczki.

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Nie Paź 29, 2023 10:53 pm
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Jillian nie zwracała większej uwagi na wilkołaków, którzy stali tam z tyłu. Jasne, parokrotnie zerknęła w ich stronę, aby kontrolnie ogarnąć czy wszystko jest w porządku. Bardziej zawodowe przyzwyczajenie, niźli martwiłaby się jako wiedźma. Chociaż... może powinna? W końcu to były wilkołaki, które potrafiły być temperamentne. Alkohol niby nie działał na nich w taki sposób, ale niekiedy wystarczyło zrobić coś więcej, powiedzieć coś nieodpowiedniego.
Nie miała pojęcia, że Steven mógł coś planować. Nie było to aż takie ciężkie, aby się domyślić. Prawdopodobnie była to kwestia czasu, żeby podłapała to i owo.
Przechyliła głowę do ramienia. Dość nieznacznie, jakby nagle zaciekawiona tą subtelną zmianą w jego wyrazie twarzy. Wzrok miała uważny, choć zapewne jego pobratymcy już podśmiechiwali się, że to mógł być ten moment.
Niektórzy nie wyglądają tak jak opisujesz, ale kim bym była, gdybym się sprzeciwiła. Z grzeczności, nie zaprzeczę — co prawda, zdążyła już to zrobić wcześniej, ale nie czuła z tego powodu jakichkolwiek wyrzutów sumienia.
Nie miała zamiaru stawiać oporu czy namawiać, żeby zrezygnował z tego, co chciał zrobić. Nie widziała w tym sensu, a po drugie - wygoda jednak w jakimś stopniu miała swoją rację bytu.
Przez krótką chwilę obserwowała działanie mężczyzny; wróciła w końcu do swoich obowiązków w postaci sprzątnięcia i odstawienia kufli na swoje miejsce; trochę zdążyło się ich zebrać.
Tak? Rozpadasz się już? — rzuciła znad lady. Nie wyciągnęła dłoni po banknoty, które Patrick otrzymał od opuszczających bar mężczyzn. Miała mokre ręce; wycierała je właśnie w niewielki ręcznik zatknięty za pas jej spodni.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pon Paź 30, 2023 10:39 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Steven będzie musiał wykazać się anielską cierpliwością w zabawie w swatkę. Jeśli połączy siły z wiedźmim przyjacielem Theirin to nie ma siły, aby się nie udało. Patrick narazie niczego nie podejrzewał. Nigdy nie rozmyślał zbyt wiele o uczuciach i potrzebie posiadania kobiety. Wszystko samo przychodziło i tak samo odchodziło. Swatkowanie uznałby za wyjątkowo passe w XXI wieku.
Od środka — odparł z niemrawym uśmiechem, jakby nie mogąc uwierzyć że tak trafne pytanie padło z ust kobiety. — Ale nie mówmy o tym, bo oboje stracimy apetyt.
Zmiana tematu to coś czego nigdy nie robił z finezją, ani subtelnie. Złapał w palce kilka orzeszków i wsadził do ust. Jeden potoczył się po ladzie.
Mieszkasz w Jericho od dziecka? — zagadnął, nie odrywając wzroku od jej twarzy. Odkąd stał się wilkołakiem stale to robił i najczęściej peszył drugą osobę. Mało kto przywykł do kontaktu wzrokowego dłuższego niż kilka minut. W stadzie mieli wilczycę, która prędko spuszczała wzrok i kuliła ramiona, choć nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo.
Całkowicie zwyczajna osoba podeszła do lady, prosząc Jillian o korzenne piwo oraz pytając, czy dostanie jeszcze coś do jedzenia. Wątpliwe - Patrick zerknął na właścicieli żołądków bez dna - aby cokolwiek się ostało lub żeby Jillian chciało się kucharzyć. Steven ruszył w ich stronę. Chłopaki wyglądali na gotowych do zabrania dupy w troki.
Idziecie już?
— Trochę nam tu zeszło. Bez ciebie przychodzą im tylko głupoty do głowy, więc lepiej jak pójdziemy. Jillie pom...
Ogarnij ich, ja zostanę i pomogę posprzątać — zadecydował, nie bacząc na chęci wiedźmy. Jego impreza to i jego obowiązek. Stos talerzy po wilkołakach nie zmieściłby by się w zmywarce.

@Jillian Theirin

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Sro Lis 01, 2023 9:06 pm
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Jeśli - oczywiście - Steven odważy się na to, aby podjąć się kontaktu z przyjacielem Jillian. Zarówno Sanders, jak i Theirin mogliby sobie w tym momencie przybić piątkę, gdy tylko myśleliby jednocześnie o zeswataniu kogoś z kimś.
Tak. To pewnie rozmowa na Halloween czy bardziej pochmurny dzień — podsumowała z kontrastującą do tematu lekkością w głosie. Zwieńczyła to nawet subtelnym uśmiechem.
Mieszkałam jako dziecko. Później się wyprowadziłam i wróciłam niecałe dwa lata temu. Albo może dwa — zmarszczyła brwi, aby zastanowić się nad tym, ile czasu faktycznie minęło. — W każdym razie, coś koło tego.
Ze względu na to, że Theirin ciągle coś robiła, nie utrzymywała kontaktu wzrokowego. Patrick mógłby wyczuć, że nie robiła tego ze względu na poczucie speszenia czy jakiegokolwiek zakłopotania. Miała po prostu zajęcie, które czasem samo wpadało jej do rąk czy do głowy; wtedy je realizowała.
O tej porze to jedynie mogę zrobić kanapki, więc... — zwróciła się do zamawiającej osoby. Jednocześnie wzięła się za przygotowywanie piwa, bo to mogła od razu podsunąć.
Zaczekała na decyzję.
Kobieta spojrzała na swojego przyjaciela i mężczyznę, przez którego rachunek za wodę będzie zdecydowanie wyższy.
Jak sobie pójdziecie to będę mogła w trymiga ogarnąć ten bajzel — wtrąciła jeszcze na wspaniałomyślne oferty pomocy. Oczywiście, że nawiązywała do magii i możliwości w tak błahych sprawach jak pozmywanie naczyń. Wystarczyłoby się skupić, zaangażować się i pewnie niedługo po nich Jill mogłaby opuścić ten przybytek. — Tak tylko mówię.
Uśmiechnęła się do obu.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Lis 03, 2023 8:35 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Steven żył w błogiej nieświadomości istnienia wilkiej miłości na wyciągnięcie ręki. Marrok dbał o to, aby edukować każdego wilkołaka, którego miał pod swoimi skrzydłami. Jedna z opowieści opowiadała o Towarzyszce, niczym świętym Graalu nieosiągalnym, a tak bardzo upragnionym. Część miała szczęście i odnajdywała przyrzeczone sobie drugie połówki. Inni pozostawali samotni. Tak jak Steven i Patrick.
Czy marzyli o Towarzyszce? Oczywiście. Inną kwestią było wyparcie i nie przyznawanie się przed samym sobą, że pożąda się tak przyziemnej sprawy jak ukochana.
Bystre oczy wilkołakała spoczęły na jej twarzy. Zauważył lekko opadającą powiekę prawego oka, piękne zielone tęczówki i kilka piegów rozsianych na nosie. Zwykły człowiek nie dostrzegłby tego w barowym oświetleniu. Gdy wycierała blat i nalewała piwo, zarejestrował bliznę na dłoni. Tak dokładna obserwacja brała się z wilczej natury oraz chęci kontrolowania sytuacji. Dla wilkołaka nigdy nie powinno być miejsca na niespodzianki. Pokiwał jej głową zajadając się orzeszkami. Dwa lata temu... Jericho było na tyle duże, że brak wcześniejszego spotkania lub kojarzenia był w pełni zrozumiały, a mimo to poczuł... Rozczarowanie? Zawód? Szybko porzucił cierpkie myśli.

Kobieta podziękowała biorąc jedynie piwo. Z zainteresowaniem spojrzała na Patricka i speszona spuściła wzrok.
Steve, czy ona nas właśnie wygania? — zapytał przyjaciela, ignorując wszystko inne. Sanders pokiwał głową mówiąc o skandalu i o tym, że nawet Drugi dostaje kosza. Zaraz się roześmiał w intencji żartu.
— To wy sprzątajcie, a ja dopilnuję, aby chłopcy rozeszli się bez większego kłopotu. Dobrego wieczoru, Jills. Patrick cię o d p r o w a d z i. Zawsze marzył o tym, aby zobaczyć Old Town — rzucił wesoło wilkołak i po pożegnaniu ruszył do wyjścia zgarniając Erika, który unosił już ręce do wykonania obscenicznego gestu palca i kółka.
Patrick słowa przyjaciela skomentował próbą parsknięcia i śmiechu zarazem. Poczuł się trochę zażenowany, a także zakłopotany.
To ja... — mruknął głębokim głosem, spuszczając wzrok na ladę.

@Jillian Theirin

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pon Lis 06, 2023 2:09 am
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

On może żył w błogiej nieświadomości, ale Jill już miała swoje plany i pewne wyobrażenia. Dlatego też dość cierpliwie, trzeba przyznać, wyczekiwała odpowiedniego momentu. Nie miała jednak pojęcia - albo po prostu tego nie zarejestrowała w przeszłości podczas nauk - że coś takiego u wilków miało miejsce. Z pewnością jest w tym coś interesującego i wartego zgłębienia tematu.
Obserwacja, której podlegała, wciąż nie peszyła Jillian. Zerknęła raz czy nawet dwa razy na Patricka. Tak jak wcześniej zostało wspomniane - nie czuła się zakłopotana i była do tego przyzwyczajona. Może jeszcze dłuższa obserwacja przyczyniłaby się do tego, że Jill zapytałaby Patricka czy coś ma na twarzy, czy coś jest nie tak.
Theirin po obsłużeniu kobiety swobodnie oparła się o blat lady barowej. Patrzyła to na Patricka, to na Stevena, między którymi dało się wyłapać przyjacielską więź. Zresztą, Jillian odniosła wrażenie, że wiele opowieści, podczas których Steven mówił o jakimś koledze czy też przyjacielu, to dotyczyły one właśnie Mahoneya. Będzie musiała jednego albo drugiego podpytać o to wszystko.
Ponoć jesteście przewrażliwieni na niektóre rzeczy i działania — naumyślnie i dość upierdliwie nie nazywała magii po imieniu. Obaj bez problemu jednak mogli odgadnąć, o czym barmanka mówi. Żartobliwie przewróciła oczami, gdy Steven zaczął mówić o skandalu.
Byleby nie nasikali w okolicy. Niech znaczą sobie teren gdzie indziej — nachyliła się nad barem. Był to kolejny żart, który Sandersowi przypominany był od czasu do czasu.
Spojrzała zdziwiona na Mahoneya; zdążyła pożegnać Stevena. Raz, że nie potrzebowała odprowadzenia. Dwa, że...
Naprawdę, nie byłeś nigdy w Old Town? Czy to tylko pretekst? — całkowicie świadomie zignorowała gest Erika. Kto wie, może opuszczając bar - potknie się?
Jillian westchnęła.
No dobrze. Przyda mi się pomoc w przeniesieniu tego wszystkiego na zaplecze — a przez "tego" miała na myśli naczynia, które pozostały na stołach, przy których siedziały wilki.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Sob Lis 11, 2023 11:43 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Każda z ras miała swoje tajemnice. Zdrowy rozsądek podpowiadał, aby je skrywać głęboko w sobie i nie dzielić się wiedzą ze wszystkimi, których uznamy za przyjaciół. Patrick w tych sprawach bywał lakoniczny i choćby przyjaźnił się z Jillian tak jak robił to Steven, to wiele rzeczy o wilkołakach by przemilczał. Pozostawało mieć nadzieję, że przyjaciel stosował podobną zasadę i panna Theirin nie miała asa w rękawie na okoliczne sierściuchy. Pogawędka przychodziła Mahoneyowi zbyt łatwo, podejrzanie łatwo ze względu na ostatnie wydarzenia. Sam siebie widział przy dzbanku najpodlejszych sików ze wzrokiem wbitym w porysowany blat. Mimo takiego nastawienia musiał przyznać, że impreza powitalna chłopaków się udała i mu pomogła. A może była w tym również zasługa wiedźmy, choć nie padła z jej strony żadna oferta większej zażyłości po godzinach pracy. Raczej unikał flirtów, ale teraz czuł się jak ta niezdecydowana baba z porzekadła.
Ponoć — odparł z uśmiechem, któremu niewiele brakowało do figlarności. Wychwycił serdeczność pomiędzy Stevenem, a kobietą. Gdy wspomniała o sikach to parsknął, mówiąc — Ups.
Jakby było już na to za późno.
Tylko jeśli podziałało. Bywałem w Old Town za czasów młodości Belviny McGuire. Od tego czasu z pewnością wiele zmieniło się w dzielnicy, a ja rzadko miewam tam zamówienia. Z przyjemnością upewnie się, że bezpiecznie wrócisz do domu.
Erik faktycznie potknął się i wpadł na idącego przed nim kolegę. Usłyszeli jeszcze kilka przekleństw nim Steven zagonił wszystkich do samochodów. Patrickowi nie było trzeba powtarzać. Zaczął uprzątywać złączone stoły przy których ucztował pół godziny wcześniej. Wszystkie miski i talerze były niemalże wylizane.

@Jillian Theirin

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pon Lis 13, 2023 12:12 am
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Och, znasz Belvinę? W sumie... — zamyśliła się. — Po co pytam, to jest prawdopodobne... Zdecydowanie będziesz musiał opowiedzieć mi, jaka była za młodu — widać było, że kobieta ożywiła się perspektywą i możliwością poplotkowania na temat jednej z ważniejszych osobistości Old Town i społeczności wiedźm. — Odwiedziłeś ją w ostatnim czasie?
Była ciekawa. Steven - z tego, co było jej wiadome - więcej miał z nią kontaktu. Nie była jednak tego pewna i wolała nie dopytywać.
Jillian nie czuła się winna przekleństw Erika. W pełni zasłużył sobie na takie potknięcie. Uśmiechnęła się kącikiem ust.
Kiedy Patrick zajął się sprzątaniem sali, Jillian skupiła się na okolicach baru. Zebrała parę szklanek, które pozostawiono na ladzie barowej. Zdecydowanie prędko i zgrabnie radziła sobie z porządkowaniem tego wszystkiego. Wolała teraz poświęcić czas na posprzątanie, żeby na następny dzień mieć wszystko przygotowane.
Potrzebujesz pomocy? — wolała się zainteresować, żeby też nie zrzucić na Mahoneya całej pracy i porządkowania. Bądź co bądź, to nie było w jego obowiązku i nawet jeśli chciał jej pomóc - nie mogła i nie powinna tego od niego wymagać.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Sob Lis 18, 2023 11:43 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Belvina McGuire była nietuiznkową kobietą, która zapadała w pamięć. Przypominała Patrickowi pewną Cygankę z barwnego taboru, gdzie muzyka nigdy nie cichła. Zaradna, uzdolniona i z wewnętrznym urokiem. Mógłby komplementować ją bez końca i nigdy nie powiedzieć złego słowa. Cieszył się z odnalezionego przez nią spokoju ducha w Jericho. Pełniła nie mniejszą rolę w sabacie co jej ojciec, który postawił poprzeczkę niemalże wysoko. Czy da się skusić na plotkowanie Jillian? Kto wie. Uśmiechnął się wówczas nieco zawadiacko, nie zdając sobie sprawy jak rzadko to robił.
Czas spędzony z chłopakami i na rozmowie z zielonooką wiedźmą odjął mu nieco ciężaru z ramion. Sprzątanie po wilkołakach przypominało sprzątanie po imprezie pijanych dzieci. Dużo talerzy, kubków, misek i plam na stoliku, który należało solidnie przetrzeć. Nie wątpił, że Jillian poradzi sobie z tym za pomocą pstryknięcia palców. Czuł się jednak w obowiązku zrobienia tego samego, tyle że wilgotną ścierą.
Nie, wszystko ogarnę — odparł i nawet sprawnie mu szło przenoszenie wszystkiego na zaplecze, do kuchni. — Zbierz śmieci to od razu wyrzucę.
Słowa wybrzmiały jak polecenie, a on jakby był tu dyrygentem, choć dla niewprawnego ucha mogło to być pozbawione dwuznaczności wilczej natury.
Pomógł Jillian ze wszystkim o co poprosiła i nie dał się tak łatwo zniechęcić. Jeżeli użyła magii to wyraźnie widziała jak się wzdrygnął. W bliższym kontakcie można było zauważyć gęsią skórę.

To co, pokażesz mi to Old Town? — zagadnął, gdy od drzwi dzieliło ich już kilka kroków.

@Jillian Theirin

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Wto Lis 21, 2023 2:28 am
Powrót do góry Go down
Jillian Theirin
Jillian Theirin
Dzielnica : Old Town
practical magic

Podczas gdy Patrick zajmował się główną salą, Jillian postanowiła przenieść się z kasą i pozostałymi tobołkami na zaplecze, a następnie do biura. Ostatnie pomieszczenie było wyciszone na tyle, że ewentualne dudnienie muzyki nie stanowiło problemu. Nie było jednak całkowicie odcięte od dźwięków, co też spowodowane było przezornością.
Tutaj też było co robić, ale Jillian nie miała zamiaru spędzać kolejnych dwóch godzin na doprowadzaniu do porządku, gdy znała zdecydowanie szybsze i równie efektywne rozwiązanie.
Był to moment, kiedy włosy na karku Patricka zjeżyły się, a wzdłuż kręgosłupa mógł przemknąć dreszcz; bez problemu był w stanie wyczuć i zrozumieć, że nieopodal niego zadziała się magia. Dla Jillian nie było to wyczuwalne w drażniący sposób. Za to była niemała satysfakcja w związku z tym, że cały bałagan, który się nazbierał - zniknął.
Dzięki temu lada moment będzie mogła skupić się na czasie wolnym.

Jeśli faktycznie nie znasz Old Town — przyjrzała się mu uważniej. — ...to chyba będę nawet zobowiązana, aby ci pokazać.
Jillian skierowała się do drugiego wyjścia w barze, które w odczuciu Patricka mogło sprawić pewien dyskomfort; głównie spowodowany magią. Ponownie.
Wyjścia prowadzące na Old Town różniło się tym, że zamiast czystej szyby wstawiony został witraż z motywem roślinnym, które o odpowiedniej porze dnia rozświetlało niewielką część baru w różnorodnych kolorach.
Wyszli z baru w krótki korytarz, który składał się z roślinnego łuku; dalej była dzielnica, w której można było spotkać się z magią. Dla zmiennokształtnych i pozostałych nadnaturalnych - była nie tylko wyczuwalna, ale też drażniąca; przeważnie przyczyniało się to do rozkojarzenia i nerwowości.
Jillian czuła się tu dobrze i było to po niej widać; czy wyrazie twarzy, czy w zachowaniu. Schodziła z niej adrenalina i zaczęła odczuwać narastające zmęczenie. Mocniej otuliła się kurtką i spojrzała na Patricka.
Mocno drażni? — zagadnęła; ostrożnie stawiała kroki. Wilgoć unosiła się w powietrzu, a szli po kostce brukowej.
Okolice, po której się przemieszczali, to domostwa. Odległość między domami zwiększała się wraz z tym, jak oddalali się od dzielnicy. — Tak jest na początku, ale w końcu idzie się przyzwyczaić — dodała na pocieszenie.

_________________
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Czw Gru 14, 2023 10:27 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Ilukrotnie spotykał się z magią to jego ciało reagowało tak samo. Dreszcz, niepewność i gęsia skórka. Do niepewności nie przywyknął, ani do lęku dlatego jego reakcje opierały się na odpieraniu tych uczuć agresją. Szczęśliwie dla Jillian, potrafił panować nad swoim wilkiem. To w tej naturze upatrywano problemu z magią. Patrick zdziwił się wyborem drzwi, ale nie zwlekał i podążył za nią ku tej części Old Town, która pozostawała niewidoczna dla zwykłych ludzi. Z opowieści Belviny pamiętał, że sabat dokładał wszelkiej staranności aby zaklęcia maskujące odnawiać i dbać, aby nie pojawiła się w nich żadna luka.
W pierwszym odruchu jego wilk miał ochotę zawrócić, bo dyskomfort nie ustępował. Nieznane równało się zagrożenie i w tej chwili pomógł racjonalizm. Mahoney wątpił, aby barmanka prowadziła go na rzeź. Jakikolwiek atak będzie oznaczał wojnę z watahą, a wiedźmy tego nie chciały. Podążał za Jillian rozglądając się czujnie dookoła. Zdawało mu się, że w tym miejscu nawet powietrze inaczej pachnie.
Trochę. Powietrze inaczej tutaj pachnie — podzielił się swoimi postrzeżeniami. Zrównał się z nią, choć przez stawiane kroki zdawał się ją wyprzedzać. — Jak Alastorowi udawało się wytrzymywać z magią zaraz za drzwiami? — nie spodziewał się odpowiedzi, ale poniekąd był ciekaw czy wiedźma takowej udzieli. Rzadki kontakt z Alastorem teraz się na nim mścił. Głowa wilkołaka chodziła dookoła lustrując otoczenie. W niewielu domostwach paliło się światło. Część z nich była już przystrojona na Samhain.

Po odprowadzaniu Jillian pod same drzwi domu, Patrick wyruszył w drogę powrotną.

z.t

@Jillian Theirin

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Patrick & Jillian, 24 październikPatrick & Jillian, 24 październik Empty
Pią Gru 15, 2023 1:31 am
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: