IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: * jericho * :: Acadia Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Muzyka nocy
Bernard Comte
Bernard Comte
practical magic

Zamyślił się, siedział wpisany w ciemność salonu, rozsadzając się na dużym skórzanym fotelu. W dłoni, wsparty o podłokietnik miał kryształową szklankę z brandy. Postukał w szkoło palcem zasłuchany w radio lokalnej stacji. Nie wiedzieć czemu zaczął słuchać nałogowo jego audycji, człowiek po drugiej stronie miał niezwykle magnetyczny głos.
A za każdym razem gdy tylko go słyszał do głowy wpadały dziwne obrazy, drenowały go z sił. Widział w nich nagie ciało, ekstazę i krew. Nigdy nie był szczególnie dobry w interpretacji i wizualizacji swojego talentu. Ale gdy zamykał oczy słuchając stacji niemal czuł na języku smak skóry i jęki rozkoszy. To właśnie to tak przyciągało, ciekawiło i ekscytowało jednocześnie.
W tle ciszę monotonii przerywał Steven Tyler, wyjący w rytm muzyki „dream on”, chwycił swój telefon komórkowy i wszedł na ikonę białej koperty na niebieskim tle.
Te nocne filery trwały już od ponad miesiąca i nie było ani jednej nocy, w której przerwałby ich zwyczaj.
On pisał maila z dedykacją, a prezenter mówiąc ogólnie dedykował utwór dla niego. Aż bał się myśli jak musi wyglądać człowiek prowadzący nocą audycję. Wszak powiedzenie, głoszone szeroko w show-biznesie mówiło, że gdy nie wygadasz ale masz fajny głos idziesz do radia.

„Od: Insomnik

How about : Nightcall?”

Zapytał, wystukując kolejne litery w telefonie. Wysłał naciskając czarny trójkąt akurat pod koniec utworu Aerosmith, dokładnie o tej samej godzinie co każdej poprzedniej nocy 3:33. Zależało mu na tej drobiazgowości i symbolice liczb. Nie chciał aby cokolwiek było bez znaczenia w ich korespondencji.
Czekał.
„Dostałeś już wiadomość?”- pytał sam siebie jakby intensywnością myśli chciał zmusić prezentera do otwarcia maila i spojrzenia na słowa utworze jaki mu zaproponował.

„There something inside you
It's hard to explain
They're talking about you boy
But you're still the same”

@Ezra Ancer
Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Nie Kwi 07, 2024 12:56 pm
Powrót do góry Go down
Ezra Ancer
Ezra Ancer
Dzielnica : Centrum miasteczka
WHAT WE DO IN THE SHADOWS

Monotonia życia zaczynała być przerażająca, gdzie podział się ten dreszczyk emocji, który pozwolił mu myśleć, że nie jest chodzącym trupem? Praca w radiu nie dawała mu już takiej satysfakcji, jak jeszcze kilka lat temu. Wtedy uczył się posługiwać chociażby konsolą miksera, obserwował pracę pozostałych członków zespołu, uczył się tych wszystkich nowinek technologicznych, które mogłyby się przydać w jego pracy. Aż w końcu odkrył swoje powołanie - prowadzenie audycji radiowej. Jeszcze jakiś czas temu, stacja była niewielkim pomieszczeniem, przypominającym bardziej garaż niż profesjonalne studio nadawcze, fakt, że w krótkim czasie awansowali do takiej rangi, zawdzięczali “Tajemniczemu sponsorowi” i jego głosowi. Jak to określił jego Szef, Ezra przyciągnąłby ludzi, czytając nawet ulotki na opakowaniu środków na zatrzymanie biegunki.
- Here we go. - Gdy siedząca za szybą kobieta o twarzy smagniętej słońcem, podniosła kciuk do góry, a w pomieszczeniu zapaliła się zielona lampka z napisem “on air”, mężczyzna skierował spojrzenie na ekran monitora, pozwalając by wprowadzeniem zajął się jego towarzysz. Czekał. Minuty zdawały się jednak pełznąć w nieskończoność, a przecież podobne zlatywały mu w ciągu życia, jak mrugnięcie okiem. Było jednak coś, co ostatnio dodawało niejakiej ekscytacji jego życiu. Niemal dzień w dzień, dokładnie o 3:33 otrzymywał wiadomości e-mail z prośbą o dedykację. Ekran monitora odbijał się od jego oczu, będąc niewielką miniaturką utkwioną w srebrnoszarych źrenicach. Tak, jak się spodziewał, email przyszedł punktualnie o tej samej godzinie, co zawsze. Muzyka Aerosmith płynęła gdzieś w tle, gdy on śledził wzrokiem tekst napisany w wiadomości. Kącik ust powędrował ku górze, nadając jego twarzy nieco więcej zadziorności, choć będą odwróconym tyłem to towarzyszy, raczej nikt nie mógł go zobaczyć. Początkowo sądził, że to Scott. Może jakaś cząstka niego myślała, że mężczyzna mógłby pokusić się o taką, małą grę, ale szybko zdał sobie sprawę, że dawny partner raczej grał w otwarte karty. Może dlatego, że w pewnym stopniu nie był dla niego żadną tajemnicą, w końcu zaczął nudzić. Wciąż był jednak osobliwą zadrą w jego sercu, zwłaszcza odkąd dowiedział się, że lata za nim okoliczny weterynarz - śledził ich, widział z kim się zadaje. Zresztą rano również, dzięki “uprzejmości” familiantów. Teraz jednak jego umysł pochłaniał nieznajomy, Pan Tajemnica, który zawsze wysyłał piosenki o podwójnym znaczeniu, jakby igrał z nim. Wiedział kim był? Zabębnił palcami w blat, czując narastające podniecenie i obrócił się na krześle w kierunku mikrofonu, który do tej pory z jego strony był wyciszony.
-A teraz specjalnie dla wszystkich insomniaków Kavinsky-Nightcall. I'm gonna show you where it's dark, but have no fear. - Jego głos niósł za sobą specyficzną obietnicę, wibrował od emocji, jednocześnie zdawał się koić, ale i pobudzać. Słowa, które wypowiedział były jednak skierowane tylko do jednego człowieka, słuchacza, który zafascynował go na tyle, by zaczął wyobrażać sobie jego smak na koniuszku języka. Kimkolwiek był człowiek po drugiej stronie zawsze wybierał nieoczywiste, nawet mało popularne piosenki, które zostały zepchnięte w niepamięć przez takie hity jak Miley Cyrus i jej obciachowe Wreckin ball. Ezra miał jednak w zanadrzu coś, co jak wierzył pozwoli mu się zbliżyć do osoby po drugiej stronie. Gdy piosenka dobiegła końca, znów zbliżył nieznacznie wargi do mikrofonu.
-Dla wszystkich tych, o których Morfeusz zapomniał, przypomnę, że zbliżają się urodziny naszej stacji. Właśnie z tej okazji trzy osoby mogą zdobyć specjalną wejściówkę uprawniającą do wejścia do naszego studia. Oczywiście pod osłoną nocy. - Uśmiechnął się sam do siebie, kierując spojrzenie w kierunku swojego towarzysza.
- Zasady są proste, wyślijcie nam na adres e-mail piosenkę, która najbardziej kojarzy wam się z naszą stacją. Wybierzemy te, które będą najbardziej interesujące. Na zgłoszenia czekamy do jutra, godziny 3.33. .

@Scott Rogers
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Pią Kwi 12, 2024 6:34 pm
Powrót do góry Go down
Bernard Comte
Bernard Comte
practical magic

Pociągnął łyk brandy, upajał się jej słodkim smakiem który rozchodził się mu po gardle i postukał palcem o kryształ, czekając.
W głowie pojawiały się scenariusze tego co może usłyszeć w odpowiedzi od prezentera.
Fascynacja, to chyba było odpowiednie słowo na to ci czuł do tego człowieka. Choć gdzieś w tle przygrywał mu lęk, tego że odarty z tajemnicy nie będzie już tak fascynujący. Nie zawiódł go, odpowiedział po chwili tym swoim magnetycznym głosem zmuszając do uśmiechu.
Robisz dla mnie konkurs? Mruknął cicho pytanie, sam do siebie, jednak jego twarz zwrócona była w kierunku stacji radiowej. Jednak dostał odpowiedź, w kolejnej części wypowiedzi - 3.33 am.
Oczywiście, że dla niego.
Cmoknął i potarł dłonią kark.
Może rzeczywiście był to czas na spotkanie się twarzą w twarz?
Nie był pewny, wizje znów napływały gęste niczym śmietana, bolesne i powodujące trudności z odbiorem rzeczywistości.
Zasnął dopiero w chwili, gdy pierwsze promienie słońca wpadały do jego salonu.

~**~

Zabawne, że czasem zmęczenie i sen mimo pragnienia nie przychodzi. Tak było zawsze w jego przypadku. Najgorzej jest spać od wschodniej cześci. Tam łóżko skąpane jest zawsze porannym słońcem, zupełnie jakby oceniało i potępiało to że był jeszcze na nogach. Zasnął jednak a gdy się przebudził było już ciemno. Lubił to.
Mrok wydawał mu się bliższy.
Pozwalał się skupić na pracy i tym co będzie robił. Wykonał kilka telefonów służbowych, zrobił rozeznanie w prawie.
Potem oddał się lekturze.
Był łatwowierny, lub ambicjonalny bo wierzył, że konkurs radiowy jest jego. Wystarczyło napisać, cokolwiek w nim nie umieści miał przeczucie że znajdzie się w trójce zwycięzców. Arogancja bogatego paniczyka, nie po prostu był Comte.
Przez chwilę bawił się myślami.
A co by się stało jeśli jego zgłoszenie napłynęłoby choć 1 minutę później? Pozwoliłby mu zostać zdyskwalifikowanym? Przecież obaj wiedzieli, że jego wiadomość jest jedynie formalnością.
Nie pozwolił sobie jednak na to. O 3.33 nad ranem napłynęła jego wiadomość

„Od: Insomnik

Mozart - Lacrimosa

Do zobaczenia jutro”

W tych kilku słowach było wszystko, megalomania, znajomość klasyki, arystokratyczna arogancja i pewność siebie a także poczucie bycia predatorem.
Śmieszne, prawda?
Jednak było to coś, czego Ezra mógł nie doświadczyć od ponad 200 lat. Coś niezwykle nostalgicznego dla istoty takiej jak on.
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Pią Kwi 12, 2024 8:19 pm
Powrót do góry Go down
Ezra Ancer
Ezra Ancer
Dzielnica : Centrum miasteczka
WHAT WE DO IN THE SHADOWS

Zawsze istniało prawdopodobieństwo, że jegomość, który wysyłał wiadomość mógł być jedynie pozerem, a w rzeczywistości okazać się bezwartościowym i nudnym człowiekiem. Liczył się z tym, nie przejmował, bo w najgorszym wypadku mógł posmakować jego krwi - zbliżał się czas, gdy powinien spożyć kolejną porcję. Posiadanie kilku familiantów było praktyczniejsze niż jednego, który musiałby się regenerować po ostatnim spożyciu. Ugryzienia wampirów uzależniały, zupełnie jak on uzależniał się od skoków adrenaliny i ekscytacji, właśnie dlatego podsycał relację z nieznajomym. Odruchowo jednak skierował spojrzenie na komórkę, której daleko było do tych supernowoczesnych, miała jednak wszystko, co potrzebował, czyli aparat, funkcję wysyłania mmsów i dzwonienia. Obecna elektronika wydawała mu się zbyt “wypasiona”, zaśmiecała tylko dom. Nic nie nadawało takiego klimatu, jak chociażby stary walkman. Relikt z przeszłości, tak jak on. Czemu ten skurczybyk nie dzwonił? Nie pisał? Wierny pies, a jednak próbował od niego uciec. Może powinien bardziej go przycisnąć? Zmusić, by musiał wrócić? Po zakończonej audycji, wrócił do swojego mieszkania, zahaczając po drodze o dom, w którym mieszkał jeden z jego żywicieli. Tej nocy zawitał tam dłużej niż przypuszczał.




Dzień upłynął na niemal kompletnej nudzie, nie licząc czasu, gdy udało mu się zapaść w coś rodzaju letargu. Po przebudzeniu wziął prysznic bardziej z przyzwyczajenia niźli faktycznej potrzeby. Odświeżony nałożył na siebie czystą koszulę i siegnął po komórkę, zamierzając wysłać swojemu byłemu partnerowi zdjęcie, które być może uświadomi mu, co stracił. Czy ten loczkowaty bajerant był wart tej straty? Zdecydowanie nie. Ustawił telefon na odpowiedniej pozycji, opierając go o lampkę, która swoim stylem przypominała te, wykonywane w Hiszpanii. Misternie zdobione kolorowym szkłem. Usiadł  potem na fotelu, jednym z tych skórzanych, nieznacznie skrzypiących, w których człowiek czasami się zapadał i przełożył jedną nogę poza oparcie, ledwo ukrywając strategiczne miejsce. Tors za to był praktycznie cały odsłonięty, a materiał koszuli opierał się ledwo na ramionach.
….

Czekał, czekał. Doskonale zdając sobie sprawę, że jego tajemniczy rozmówca nie przepuści okazji do spotkania. Skąd wiedział? Widział w nim samego siebie, a przynajmniej cząstke siebie i tym bardziej był zaintrygowany osobą po drugiej stronie. Gdy po raz kolejny odświeżył ekran monitora, na jego wargach pojawił się zawadiacki uśmiech.
-Lets's play… - Wyszeptał sam do siebie, przesuwając wzrokiem po ostatnich słowach. Miał ochotę specjalnie napisać mu, że niestety nie przechodzi dalej. W końcu lubił się bawić, zwodzić, mamić. Ciekawość tym razem jednak wygrała, zwłaszcza, że jegomość nie zawiódł jego oczekiwań. Wybrał Mozarta, Lacrimosę - jeden z utworów, które były dla niego poezją dla uszu.
-Muszę przyznać, że część z was przekroczyła nasze oczekiwania, ale zasady to zasady. Trzy zagubione na jawie osoby, właśnie otrzymały wiadomość z czasem spotkania. Dla wszystkich pozostałych, tej nocy zagramy Aerostmith - Cryi'n. - Wypowiedział dźwięcznym głosem i dopiero celowo, po tym, wysłał wiadomość do swojego tajemniczego rozmówcy, do samego końca trzymając go w osobliwej niepewności.

Jutro, godzina 19:00.

Now there's not even breathin' room
Between pleasure and pain
Yeah you cry when we're makin' love
Must be one and the same

It's down on me




Kiedy ten dzień nadszedł, a raczej wieczór z racji późniejszej pory, czuł dreszcz ekscytacji przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Był pewny, że ten człowiek się pojawi, jeśli zamierzał go jednak wystawić - poruszy samo piekło, żeby go znaleźć i pokazać, czym grozi igranie z ogniem. Aż przypomniał sobie, jak boleśnie doświadczył tego fizycznie, gdy wystawił się na działanie promieni słonecznych. Gdyby wtedy Scott nie pojawił się przy nim, prawdopodobnie byłby kupką popiołu, który rozwiałby lekki podmuch wiatru. Być może był to jeden z tych powodów, dla którego nie potrafił go do końca odpuścić. Przeczesał palcami ciemne pasma włosów, które układały się w ten artystyczny nieład i użył perfum o lekkiej nucie drzewa sandałowego, karmelu, zapach był głęboki, ale nie duszący, idealnie osadzał się na jego skórze. Ezra miał na sobie jasną koszulkę z dekoldem w kształcie litery v, oraz jasne jeanse, co dawało mu lekkiego wyglądu, na szyi miał kilka brązowych rzemyków, przeplatanych gnieniegdzie ciemnymi koralikami z onyksu, a na nadgarstku zegarek ze skórzanym, ciemnobrązowym paskiem. Dzisiaj postawił na swobodniejszy look. Gdy ludzie zaczęli się schodzić, przesunął ukradkiem spojrzeniem po ich twarzach, próbując rozpoznać, która z nich jest tym tajemniczym rozmówcą.
- Ezra Ancer, miło mi Was poznać na żywo. Oprowadzę Was po studio, mój towarzysz zaraz do nas dołączy. - Nie pchał się pierwszy do uścisku dłoni, lubił kontakt fizyczny ale w zupełnie inny sposób.
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Nie Kwi 14, 2024 8:35 am
Powrót do góry Go down
Bernard Comte
Bernard Comte
practical magic

Studiował księgi od kilku godzin, choć znał magię rytualną to jednak bał się działać samemu na sobie. Takie praktyki nie były do końca jego celem. Jeśli coś pójdzie nie tak, no cóż będzie musiał prosić sabat o pomoc. Jednak teraz nie do końca czuł, się pewnie idąc na spotkanie jako jeden z członków rodu Comte. Zatem wybór był miedzy mniejszym złem. Kłamanie podczas pierwszego spotkania przekreślało możliwości relacyjne jakikolwiek by one nie były. Bo niby jaki człowiek, zechce spotkać się drugi raz z kimś kto wyglada inaczej?
„Dasz radę Bernardzie” Zachęcał samego siebie, kto powiedział, że będzie kolejne spotkanie? Oraz dlatego miałby martwić się tym akurat teraz? Mógł martwić się później. Przecież nie było problemów, których nie rozwiązałby magia, prawda? Stał już w symbolice rozpisanej w salonie, którego podłogę wypełniał rytualny proch. Dla wzmocnienia zaklęcia użył kości małych zwierząt i własnych fragmentów ubrań oraz włosów, które teraz spalał nad jedną ze świecy.
Szeptał inkantacje tak długo aż czuł suchość w gardle.
Mutata specie totius corporis… Brzmiała inkantacja, którą wypowiadał z niezwykle czystą językowo łaciną. To była ta chwila w której dziękował rodzicom za dogłębna edukacją również pod względem wymarłych języków. Kiedyś nienawidził wszystkich ćwiczeń, teraz jednak się z nim cieszył. Czuł słabość jego ciała, i energię przechodzącą przez opuszki jego palców. Może powinien przestać? Nie chciał.
Szeptał czas trwania zaklęcia, zaznaczając dokładną godzinę. Oddawał swoje dni, tygodnie i lata, czuł ból w kręgosłupie oraz te bioder. Jego postawa ciała ulegała zmianie. Spojrzał na swoje dłonie w chwili w której świece zostały zdmuchnięte sygnalizując koniec udany proces.
Podszedł do lustra i uśmiechnął się jowialnie.
Dotknął swojej twarzy, jakby nie dowierzając temu co widzi. Zęby i linia szczęki były takie same, oraz dołeczki które zdawały się powiększać z wiekiem. Podobało mu się to co widział. Czuł się też bezpiecznie udając się w ten sposób do stacji nadawczej.


Muzyka nocy Cul-ps10
~**~

Był spóźniony, wszystko przez to cholerne dobieranie ubrania. Ewidentnie magia iluzji zmieniła jego proporcje. A w mieszkaniu nie posiadał aż takiego wyboru garderoby. Musiał zadowolić się Garniturem, który miał zwrócić do poprawek z uwagi na to, że źle na nim leżał. Teraz wydawał się pasować idealnie. Jednak ubranie się w ten sposób do stacji radiowej byłoby dziwne. Zupełnie tak jakby chciał przesadzać i przejmował się tym spotkaniem - za bardzo. Trudno, nie miał wyboru. Dlatego pozostał przy spodniach garniturowych w kolorze granatowym, białej koszuli, w której nie zapinał się pod szyję, zawinął rękawy i włożył jeden ze swoich rolexów oraz sygnet rodowy. Zabrał ze sobą butelkę pięćdziesięcio letniego calvadosa, celowo zabierając tego o smaku gruszek, jabłek i dębiny. Choć wątpił by ktokolwiek rozpoznał cos tak cennego. Narzucił na siebie grantowy wełniany płaszcz i wyprowadził na to spotkanie swojego phantoma.
Zaparkował na parkingu pod stacją i akurat wysiadł gdy do stacji wchodziła piękna długonoga blondynka, która przytrzymała mu drzwi.
Pani również jest gościem? Czy może pracownikiem? Zawahał się, choć nie widział przy niej identyfikatora. Wątpił by jeszcze ich używali, choć włożył w tą stację kilka milionów. Teraz przynajmniej część inwestycji zaczynała mu się zwracać z reklam i kontraktów jakie podpisywali z lokalnymi wytwórcami, wraz ze wzrostem zasięgu. Szedł chwilę z kobietą, uprzejmie otwierając jej drzwi. Słuchał jej ekscytacji w głosie choć po prawdzie słowa zaczynały mu się rozmywać. Wszystko przez to zmęczenie rytuałem. Gdy spojrzał na siebie w lustrze dostrzegał prawdziwą naturę, która była niczym rdzeń po nałożeniu nań maski. Tak ją przynajmniej widział.
Został nieco z tyłu, obserwując jak jego towarzyszka niemal rzuca się na prowadzącego, ocierając o niego biustem. Uniósł brew w zdziwieniu. Nie podał dłoni, nie przywitał się. Po prostu stał, bacznie przyglądając się rozwojowi wydarzeń w dłoni nadal trzymając drewniane pudełko z alkoholem. Rozglądał się po korytarzu i salach. Wszystko tutaj było nowe. Cieszył się tym, że tak to urządzili. Choć po prawdzie nie mieli żadnej konkurencji w Jericho.
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Sob Kwi 20, 2024 6:59 pm
Powrót do góry Go down
Ezra Ancer
Ezra Ancer
Dzielnica : Centrum miasteczka
WHAT WE DO IN THE SHADOWS

Cała trójka zaproszonych gości była w jego oczach bardzo specyficzna. Mężczyzna po trzydziestce z lekkim zarostem na smagłej twarzy, nawet mający w sobie jakiś specyficzny urok - może przez dość charakterystyczną linię szczęki - wydawał się być za bardzo wszędobylski, kojarzył mu się ze złodziejem, który badał terytorium. Nachalna blondynka, niewątpliwie potrafiła skupić na sobie uwagę swoim wyglądem i zachowaniem, od razu przykuła jego spojrzenie, była idealna na jedną, przygodną noc. Obawiał się jednak, że była na tyle pusta, by nie zrozumieć przekazu i mogła męczyć go jeszcze przez jakiś czas, cóż…od biedy mógłby ją po prostu przedstawić znajomemu, który potrafił wymazywać wspomnienia. Taki typ osoby, nie nadawał się nawet na familianta. Trzecia zaproszona osoba poniekąd go zainteresowała, szykowne ubranie, sygnet i…osobliwa aura, którą wokół siebie roztaczał. Nie był człowiekiem, więc kim? Nie widział w nim też żadnego zainteresowania swoją osobą. Ezra uśmiechnął się w kierunku kobiety, lekko układając dłoń na jej talii, by nieco przesunąć do przodu, jakby wskazywał jej drogę.
-Zapraszam za mną. - Kątem oka spojrzał się na wypacykowanego jegomościa, zastanawiając się czy to właśnie on był tym tajemniczym osobnikiem, z którym pisał. To by mu pasowało, wszakże tamten nieznajomy też lubił sobie z nim pogrywać.

Let's play, hun.

Przemknęło mu przez myśl, gdy poczuł ten osobliwy dreszczyk ekscytacji. Nie miał nic przeciwko zagrać w grę, którą mu dyskretnie zaproponował. Niech myśli, że wszystko idzie według jego planu, da mu tę nadzieję - tylko po to, by ostatecznie pokazać mu, kto jest prawdziwym łowcą. Ezra zaprowadził ich do pomieszczenia, w którym prowadzona była audycja. Przestrzeń była spora, podzielone na dwa odrębne pokoje - jedno z mikrofonami, komputerami, słuchawkami i sprzętami potrzebnymi do prowadzenia jej. To pomieszczenie było przyjemnie klimatyzowane, temperatura była na tyle odpowiednia, by wilgoć nie osadzała się nigdzie ze względu na drogi sprzęt. Utrzymane w stonowanych kolorach, jedna ze ścian była czarna, jednak na jej tle wyróżniały się brązowe, cienkie panele o różnych długościach, co dawało przestrzeni ciekawy, wygląd. Pomieszczenie oddzielone było ścianą z szybą, za którą był pokój osób odpowiedzialnych za odpowiednie nagłośnienie, przebieg transmisji bez żadnych zakłóceń. Ezra opowiadał o tym miejscu z wyraźnym zainteresowaniem, jakby naprawdę lubił swoją pracę. Ostatecznie dotarli do stołówki, gdzie już czekał na nich drugi prowadzący, wysoki mężczyzna o jasnych, mocno przepalonych słońcem włosach i pogodnym uśmiechu. Wyglądał bardziej jak surfer niż prezenter radiowy, niewątpliwie mógłby swobodnie występować w reklamie pasty do zębów. Po krótkim przedstawieniu, Ezra wskazał miejsce przy stoliku o niebanalnym kształcie. Nic tu nie przypominało typowej stołówki, bardziej fancy restaurację. Pomieszczenie nie było jednak duże, mogło pomieścić około dziesięciu osób, czyli mniej więcej tyle ile wynosiła liczba pracowników stacji. Ezra nie korzystał z niej, dawno już nie spożył normalnych posiłków. Aż przez ułamek sekundy, poczuł lekką zazdrość - wciąż pamiętał smak idealnie przygotowanego steka. W pomieszczeniu stał również minibarek, za którym stały w szklanej gablocie kieliszki oraz różne rodzaje alkoholi. Na stole, przy którym siedzieli porozstawiane były różne potrawy, począwszy od tych mięsnych do wegetariańskich. Ezra zdjął metalową pokrywę od jednego z nich, pozwalając by mięsny aromat podbijany przyprawami rozniósł sie po pomieszczeniu.
-Proszę częstujcie się bez skrępowania. Nie znaliśmy Waszych preferencji, więc przygotowaliśmy również dania bez mięsne. -Mężczyzna, skierował spojrzenie w stronę blondynki, zastanawiając się, czy poświęcenie jej większej uwagi w jakikolwiek sposób urazi dumę osoby, która wysłała mu wiadomości. Już po nich samych mógł wywnioskować, że jest pewny siebie, być może aż za bardzo, ale i lubił pewnego rodzaju flirt. Czemu więc nie zagrać nieco na jego nerwach?
-Chance? - Spytał kobiety, mając na myśli jej perfumy, gdy przez kilka chwil znalazł się blisko niej. Jednocześnie podniósł kolejną pokrywę odsłaniając pasztet z soczewicy.
-Ponieważ znamy jedynie wasze nicki, chcę spytać kto wysłał, jakie piosenki. Przekrój gatunkowy był ogromny! - Blondyn, zapalił stojące na stoliku świece, zaraz siadając na swoim miejscu.
-To chyba nie broń?- Zagaił z lekko zadziornym uśmiechem Ezra, kierując spojrzenie na pudełko, które trzymał mężczyzna.

@Scott Rogers
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Nie Kwi 21, 2024 5:07 pm
Powrót do góry Go down
Bernard Comte
Bernard Comte
practical magic

Comte roztaczał wkoło siebie aurę spokoju i zrównoważenia. Nie przerywał, nie wtrącał się ani nie zwracał na siebie uwagi. Wyróżniał się pośród zgromadzonych jedynie drobnymi gestami. To on był tym, który widząc jak blondynka chce ściągnąć swoją kurtkę sięgnął dłonią do jej kołnierza i szepnął.
Proszę pozwolić. Jego gesty były naturalne i niewymuszone. Zdawały się być zawsze na miejscu. Okupione delikatny uśmiechem, zapewniającym o tym, że jego asysta nie jest problemem i może się odsunąć jeśli nie spotka się przychylnością. W tej nienagannej kulturze było coś przyciągającego.
Podążał za pochodem, skupiając się nie tylko na prezentowanych pokojach lecz również na sprzęcie, który został niedawno zakupiony. Nie uszło jego uwadze nic, nawet szyby wentylacyjne, podwieszone były w industrialny stylu. Nie podobało mu się to, bo kojarzyło ze szpitalem albo siłownią. Nie mniej rozumiał wygodę tego projektu i cięcie budżetowe dzięki któremu nie musili układać podwieszonego sufitu.
Gdy dołączył do nich kolejny prezenter, uniósł lekko brwi i uśmiechnął się półgębkiem. Cóż z tego co pamiętał kontrakt Ezry był głównym, zatem to on miał prawo wyboru zmienników i współprowadzących.
Podając dłoń blondynowi, ścisnął ją mocno i pewnie. Powoli rozumiem w jaki sposób lokalna gwiazdeczka radia dopiera sobie ludzi. Było w tym coś małostkowego, zupełnie jak mesa, do której weszli.
Już wiedział, że w następnych inwestycjach będzie jasno określał na co spożytkowane będą przyznane fundujesz i nie pozwoli by znalazł się tam zapis o barku w miejscu pracy ani o jadłodajni z bemarami.
Nie dał po sobie poznać swojego rozczarowania wiedząc, że popełnił niejako błąd.
Odłożył swoje pudełko na stolik gdy zasiadł na jednym z miejsc. Uśmiechnął się na słowa blondyna i szybko uderzył z kontrą.
Chyba żadna z nas nie chce być oceniane przez pryzmat doboru muzyki. Może zamiast tego może porozmawiamy? Niemal dostrzegł w oczach blondynki błysk zadowolenia, zupełnie jakby chciała pozostać tajemniczą. Co najwidoczniej musiało jej pasować.
Widać było, że Ezra zrobił na niej piorunujące wrażenie, po ukradkowych spojrzeniach jakie mu posyłała i głosie na którym się skupiała. Jednak na jego pytanie, zachichotała nerwowo i odpowiedziała ciutka głośno
Nieee to taka mgiełka do ciała body works, chanel kojarzy mi się z babciami i dziadkami. No i drożyzna… wiadomka.
Ich towarzysz najwidoczniej znudził się tymi dywagacjami i choć był fanem radia to chyba bardziej pociągały go darmowe dania jakie serwowano dziś w tym przybytku. Bo podszedł do bufetu, wyłamując się jako jedyny i zaczął sobie nakładać produkty.
Calvadosa Odpowiedział uprzejmie. I patrząc po twarzach zgromadzonych, z przepraszającą miną wstał przytrzymując koszulę na brzuchu by nie zebrała niczego z
Państwo pozwolą. Sięgnął po skrzynkę którą otworzył posuwistym ruchem zdejmując pokrywkę i z prawdziwego siana wyjął trunek zapieczętowany woskiem. Widać było po szczegółach, że napój musiał należeć do tych wysokophłkowych, albo stworzonych na zamówienie.
Bernard bez wahania podszedł do kredensu ze szkłem i chwilę przypatrywał się dostępnemu wyborowi. Słychać było po brzęku jak zręcznym ruchem przesuwa kieliszki i wyjmuje jakieś znajdujące się z tyłu, które były najmniej używane.
Wybrał „tulipany” na wysokie nóżce, takie same w których serwowało się rum.
Zdjął zabezpieczenie i przelał płyn do kieliszków, które po chwili rozdał zaczynając pod kobiety.
Pracują panowie na godziny, czy na audycje? Podpytał, zerkając na blondyna, zupełnie jakby splunął mu w twarz. Jednak odbiorca nie był tego świadomy. Bernard natomiast doskonale wiedział, że posiadając ogładę zrozumiałby, że przyrównał go z kurwą i nie zrobił tego nawet wprost.
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Pią Kwi 26, 2024 8:20 pm
Powrót do góry Go down
Ezra Ancer
Ezra Ancer
Dzielnica : Centrum miasteczka
WHAT WE DO IN THE SHADOWS

Obserwował ruchy mężczyzny, gdy wstawał i przytrzymał koszulę, by pozostała na miejscu. To były liczne, drobne gesty, które przykuwały jego uwagę i pozwoliły wyrobić sobie o nim pewne zdanie. To był człowiek z wyższych sfer, któremu wpojono dystyngowane nawyki. Ciężko byłoby tak drobiazgowo udawać, kogoś kim się nie było. Jego przypuszczenia potwierdził również alkohol, który przyniósł mężczyzna - drogi, nie każdego byłoby na taki stać. Był zupełnym przeciwieństwem kobiety, ķtóra wręcz pogrążyła się swoim zachowaniem, bo ten wcześniejszy nerwowy chichot nie uszedł jego uwadze, tak samo jak nieco podniesiony ton głosu, jakby chciała podkreślić swoje racje. Problem w tym, że jedynie go rozbawiła, kolejny raz tracąc w jego oczach. Wcześniej dostrzegł też przez ułamek sekundy, jak jego tajemniczy rozmówca, nieznacznie przesunął nos do nadgarstka, a więc sprawdzał czy na pewno nie pachnie dziadkowo? Ezra musiał przyznać, że to było naprawdę interesujące spotkanie.
-Rozumiem potrzebę używania zamienników. Interesujący zapach. -  W jego głosie nie było drwiny, jednak ktoś o wyższym intelekcie niż muszka owocówka wychwyciłby nie aprobatę i zrozumienie, a kpinę. Poruszył nieznacznie nozdrzami, wychwytując zapach, którym otaczał się jego wcześniejszy rozmówca. Już wcześniej go czuł, gdy znajdował się blisko niego. Blue? Tak, to chyba było to. Kojarzył reklamy, które czasami przelatywały mu na bilbordach czy w internecie, pasowały do istoty, z którą miał przyjemność rozmawiać. Tylko kim on był? Wampir? Nie, przyniósł alkohol, więc pewnie go skosztuje. Wilkołak? To już bardziej mu pasowało, ale i też nie do końca.
-Ciekawy wybór alkoholu. Koneser? - Wampir pierwszy raz od dłuższego czasu żałował, że nie był człowiekiem. Ostatni był około kilka lat temu, gdy zbliżał się czas zerwania ze Scottem. To wspomnienie szybko zepchnął na samo dno i skoncetrował na butelce, nie chciał w tym momencie wracać do przeszłości.Miał za to ochotę posmakować tego trunku, zanurzyć się w głębokiej nucie alkoholu. Przesunął wzrokiem od nadgarstka mężczyzny po jego oczy, to na nich przez chwilę skupiając swoje spojrzenie. Chciał jednak powiedzieć, że nie pije - odmówienie alkoholu było proste i raczej rzadko kiedy budziło w innych wątpliwości, trudniej było jednak z jedzeniem, ile razy można było uchylić się od tego używając jako wymówki problemów żołądkowych? Niewiele - jednak mężczyzna ubiegł go i nalał alkohol, więc skinął nieznacznie głową w podziękowaniu. Najwyżej później jakoś wybrnie z tej sytuacji, zawsze jednak czuł niejaki dyskomfort. Maskowanie swojej rasy było trudne, dlatego tak kpiąco podchodził do osób, które usilnie próbowały być jednym z nich. Gdy z ust mężczyzny padło pytanie skierowane do współprowadzącego, na twarzy Ezry na kilka chwil pojawił się lekki, nieco zawadiacki uśmiech, aż musiał przyznać, że mężczyzna jest naprawdę dobry w ładnym ujmowaniu obrazy.

Touché, wybitnie mnie zabawiasz. Chętnie sprawdzę dokąd zaprowadzi nas ta gra.

Przeszło mu przez myśl i spojrzał się na niego, akurat w momencie, gdy ten puszczał mu oczko. Ten cholerny manipulant miał w sobie to coś, nie licząc przyjemnego głosu, manier. Miał ochotę sprawdzić, jak wyglądałby wyraz jego twarzy, gdyby zatopił zęby w jego nadgarstku, jednocześnie doprowadzając na skraj. Posmakował wręcz dosłownie jego ciała. Jego wiek aż tak mu nie przeszkadzał, sam przecież był wiekowy. Oczywiście miał pewne granice, ale ten człowiek po prostu go zainteresował.
-Ja akurat pracuję na audycje. A może wzniesiemy toast za to spotkanie? Mamy dobry alkohol, miłe towarzystwo! - Blondyn najwyraźniej nie dostrzegł szykany ze strony mężczyzny albo tak dobrze się maskował z uczuciami. Podniósł szklankę z trunkiem w geście toastu, jakby czekał czy reszta towarzystwa pójdzie w jego ślady.
- Chętnie odpowiem na to pytanie przy innej okazji, teraz chyba nie chcemy psuć nastroju kwestiami finansowymi? - Ezra utkwił spojrzenie w mężczyźnie, w pewien sposób proponując mu spotkanie, raczej bez osób postronnych. Dał też małego pstryczka blondynowi, chociaż wątpił, że zrozumiałby sens jego wypowiedzi, skoro nie potrafił wychwycić insynuacji w poprzedniej.-Chyba, że chciałby Pan zaproponować nam współpracę? - Podniósł kącik ust w lekkim uśmiechu, nie spuszczając spojrzenia ze swojego rozmówcy. Aż przypomniał sobie, jak kilka dni temu czyścił skrzynkę e-mailową z tego spamu, bo to pierwszy raz proponowano mu różne oferty? Począwszy od sex telefonu, po prywatne spotkania lub po prostu przejście do innej stacji. Miał do siebie dystans, więc w żadnym wypadku nie czuł się urażony pytaniem mężczyzny, jedynie rozbawiony i zaintrygowany. Podniósł kieliszek i przeniósł spojrzenie w kierunku blondynki.
-Za spotkanie.- Ezra odstawił naczynie, jednak, gdy jego towarzysz z dobroci serca nałożył mu porcję mięsa na talerz zaraz po tym, jak podał sałatkę blondynce, to spojrzał się na niego, mając ochotę wetknąć mu widelec w oko. Uśmiechnął się uprzejmie, już czując, że będzie musiał wystawić silną wolę na kolejną próbę. Sięgnął po leżące obok sztućce i odkroił kawałek mięsa, nucąc pod nosem melodię Lacrimosy.

@Scott Rogers
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Nie Kwi 28, 2024 11:10 am
Powrót do góry Go down
Bernard Comte
Bernard Comte
practical magic

Wpatrywał się w ciemne hipnotyzujące spojrzenie nocnego prezentera. Gdy się zbliżał do niego poczuł osobliwą aurę. Jednak nie do końca dobrze czuł się w jej identyfikacji. Miał problemy od zawsze z rozpoznaniem do kogo należy to co czuł.
Rozumiał jedno - nie był to człowiek. Jego otoczenie i ta energia jaka emanowała od jego jestestwa była czymś … dostojnym?
Czuł się przy nim nieco jakby wkraczał do kościoła lub miejsca świętego. Spowity ciszą i zatopiony w myślach. Coś nakazywało szacunek i uwagę, z Ancerem było podobnie.
Dlaczego?
Czy audycje nocne są dla pana koniecznością? Wypalił nagle, bezczelnie ignorując całą linię ich rozmowy. Nie przez przekorę czy jaką rozgrywkę. A dlatego że jako prawnik, lubił brnąć do celu i odszukiwać prawdy.
„Oczywiście, że była.” Czuł to, czy Ezra nie miał w kontrakcie zapisku, że godziny jego pracy oscylują zawsze między 23 a 4 rano? Bezpiecznie dla kogoś kto miałby unikać słońca.
Wampir! - to musiał być przedstawiciel tego gatunku.
Bernard spojrzał na drinki i jedzenie pojawiające się tuż przy nim i czekał. Niczym drapieżnik na zwierzynę. Bezczelnie spojrzał mu w oczy i uniósł brew do góry jakby zachęcał „go on”. Uśmiechnął się półgębkiem a słysząc znajomą melodię.
Podniósł się z miejsca jakby reagował na syreni śpiew, wiodący go do zguby i szybkim krokiem podszedł z lewej strony prezentera, chwytając jego talerz.
Widzę że jest pan fanem Eltona Johna… Pan pozwoli, widzę że stek jest zbutwiały przez lampę podgrzewającą. Nie czekając na jego reakcję, pchnął talerzem kieliszek, który wylał się na jedzenie.
Jestem bardzo niezręczny. Uśmiechnął się przepraszająco, zabierając wszystko sprzed wampira. I podszedł do wózka z brudnymi naczyniami. Potem jakby był u siebie, emanując aurą pewności co do miejsca i celu w jakim się tu znalazł, chwycił nieduży tulipan. Sięgnął też po nóż do krojenia mięsa i przeciął sobie dłoń. Czuł się osłabiony rytuałem jaki odprawił, a teraz gdy kolejne kropelki krwi spływały do naczynia i zbierały się na jego dnia miał wrażenie, że osiagnął swego rodzaju granicę. W normalnych okolicznościach najpewniej bym postarał się o wyleczenie. A raczej czar przyspieszający ten proces. Teraz jednak zamiast tego przycisnął papierową chusteczkę do skóry i zacisnął palce w pięść gdy na dnie naczynia zebrało się nieco karminowej posoki.
Zadawanie sobie bólu nie było w jego naturze i musiał przyznać, że przyszło mu niezwykle trudno.
Chwycił kieliszek nietypowo bo zamiast za nóżkę, użył kielicha tak by ciecz w środku nie schłodziła się. Bez słowa podszedł znów do Ezry i postawił przed nim trudne.
Cherry? Odgadnie pan wiek? Nawet teraz nie mógł się powstrzymać przed flirtem i osobliwą rozgrywka.
Państwo pozwolą… obowiązki wzywają. Powiedział przepraszająco zamierzając się pożegnać.
Re: Muzyka nocyMuzyka nocy Empty
Wto Maj 07, 2024 3:57 pm
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: