IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: * jericho * :: Domostwa :: Wolf Creek :: Sutherland Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
21 października // roscoe&liam
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

roscoe&liam
21 października

Wszelkie obchody okołohalloweenowe zwykle omijały go szerokim łukiem. Głupie w mniemaniu niektórych przyzwyczajenia wyniósł z domu; odkąd zamieszkał w Jericho pewne rzeczy musiały jednak ulec zmianom, by lepiej wpasować się w otoczenie. I chociaż zwykle dawał się namówić na drążenie dyni czy pomoc w zawieszaniu fikuśnych dekoracji w domu Louisa, głównie ze względu na Bryana, październik nie był dla niego szczególnym miesiącem.
Nie miał pojęcia czemu właściwie wciąż z takim uporem pielęgnował w sobie wpojone mu wartości, skoro jego ojciec, gdyby go teraz zobaczył (o ile jeszcze żył), z pewnością pozbawiłby go życia bez mrugnięcia okiem. Oczywiście zakładając, że Liam by mu na to pozwolił; czasem mu się wydawało, że pragnął takiej konfrontacji, za wszystkie te lata kiedy zawodził go jako ojciec. Koniec końców musiał mu jednak oddać choć odrobinę wdzięczności za wykucie jego charakteru ze stali.
Trudno było pozbyć się niechęci względem wilka, który w nim teraz mieszkał i całkowicie zawłaszczył sobie prawo do kierowania jego życiem. Choć Einar twierdził, że radził sobie świetnie, pewne rzeczy były nie do przeskoczenia; przekonał się o tym na własnej skórze, gdy stracił nad sobą panowanie w trakcie jednej z misji. Przez chwilę myślał wtedy, że wyląduje z powrotem w Montanie, albo – co gorsza – uznają go za zbyt problematycznego, by pozwolić  mu żyć. Tak się jednak nie stało; czasem czuł przez to, że zaciągnął tym samym jakiś dług wdzięczności wobec alfy, który teraz skrupulatnie spłacał. Może dlatego nie przeszkadzało mu więc grzebanie w warzywnych wnętrznościach ku chwale Samhaim, jeśli tylko miało to wywołać uśmiech na twarzy dzieciaka, którego zresztą lubił.
Roscoe był jednym z pomników tej niechlubnej przeszłości, bo gdyby nie jego pomoc, najpewniej Liam wcale by tu nie siedział. I choć łatwiej byłoby się od tego odciąć, tak w myśl powiedzenia, że pierwszą rzeczą którą robi ślepiec po odzyskaniu wzroku jest porzucenie laski, która mu dotąd pomagała funkcjonować, zachował kontakt z Thorsenem. Mieli chyba więcej wspólnego niż byliby skłonni przyznać, zwłaszcza odkąd i on stracił pracę w policji. 
W telewizji leciała kolejna powtórka Teksańskiej Masakry, a on właśnie kończył pierwsze piwo, od niechcenia spoglądając na podcinane ścięgna Achillesa jednego z bohaterów; z kanapy ściągnęło go dopiero pukanie do drzwi. Zerknął na zegarek, zgadując, że to Roscoe.
21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Sro Lis 08, 2023 7:48 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

I. [upiorna loteria]

Dziesięć dni. Tyle brakowało do masowego opętania Amerykanów, hurtowo zamawiających przez amazon tandetne kostiumy wykonane małymi, chińskimi rączkami. Znaczna część społeczeństwa nie była świadoma ile sekt, sabatów i grup składa w tym czasie wyrafinowane ofiary swoim bóstwom. On był i z tym walczył z różnym skutkiem dla obu stron. Praca w policji idealnie wpasowywała się w jego znak zodiaku, który wręcz podkreślał pragnienia walki z niesprawiedliwością tego świata. Oto społeczeństwo miało swojego batmana w powycieranych dżinsach i dziurawych skarpetkach. Mógłby przysiąc, że dziurawiły je myszy nasłane przez żonę. Majtki spotykał ten sam los. Utrata posady utwierdziła go w poczuciu konieczności działania. Wampiry musiały mieć swoich ludzi w policji i w końcu się do niego dobrały. Ostatnim razem przeholował, ale niczego nie żałował. Może jedynie tego, że dał się przyłapać.
Znajomość z Liamem stanowiła skutek uboczny pewnych wydarzeń, które z założenia miały mu przynieść osobiste korzyści. Na początku była w tym jakaś obłuda i nastawienie na zysk. Przysługa za przysługę, lecz od piwa do piwa stali się dobrymi kumplami. Odrębność rasowa stanowiła luksus odetchnięcia od sztywnych norm narzuconych przez ich struktury. Liam nie musiał uginać karku, a on zważać na język i mógł pozyskać obiektywny punkt widzenia spraw dziejących się w Jericho. A działo się sporo. Policja może i go nie chciała, ale nie składał broni. Brak licencji nie przeszkadzał w podejmowaniu się zleceń i działaniu w szarej strefie. W Jericho licho nigdy nie spało. W niektórych miejsach magia wręcz buzowała, niczym pulsujący ropień w dziąśle. W Wolf Creek panowała inna atmosfera. Bardziej dzika, nieco pieprzna... Powiedział o tym pewnego razu Liamowi. Wyszło niezręcznie, dlatego dorzucił kilka przekleństw i splunął w grządki kwiatów zza domem.
Zaparkował samochód na podjeździe. Wysiedział do końca piosenki. Wybaczył The Prodigy brytyjskość parenaście lat temu, bo nie lubił Angoli tak samo jak Kanadyjczyków. Podwajał kwotę mandatów przy zatrzymaniu i dorzucał klątwę bolesnej sraczki, gdy tylko takowi się napatoczyli podczas jego wypraw na miasto. Wysiadł w końcu z auta i po chwili ruszył w stronę drzwi z 9-pakiem porządnego amerykańskiego sikacza i papierowymi torbami z logo Five Guys Famous Burgers and Fries. Dzisiaj wypadała jego kolej na zakupy, a i tak był tym stratnym bo w przypadku Sutherlanda wilczy głód nabierał prawdziwego znaczenia. Zapukał.
- Nooo, kurwa. Mam żarcie.
Przywitał się serdecznie i nie czekając na zaproszenie ruszył w głąb domu. Zawsze go zastanawiało, czy wilkołak nie powinien słyszeć go już z kilometra, albo czy po zapachu dowie się co jadł wczoraj na obiad? Umysł podsuwał mu różne kwestie o których lepiej nie wspominać na głos. Oddał pakunki gospodarzowi, a sam zdjął kurtkę i buty. Myszy zaatakowały kolejną parę skarpet.
- Ja pierdolę. Zaczynam być pewien, że to jej zemsta. Szczuje mnie myszami.
W głosie pobrzmiewała skarga. Usiadł na kanapie spoglądając w stronę wyświetlanego filmu.
- Znowu puszczają Teksańską Masakrę? Wiesz, że to podobno oparte na faktach?

@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Sro Lis 08, 2023 11:43 pm
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

Informacja o jedzeniu z pewnością podziałała na plus. Od ostatniego posiłku Liama minęły dobre dwie godziny, a choć w międzyczasie zapchał się piwem, żołądek upominał się o swoje. Odebrał od Roscoe pakunki, starając się zignorować rozkoszny zapach, który rozszedł się po pomieszczeniu; miał jedynie nadzieję, że Thorsen pamiętał o podwójnych piklach.
W pierwszym odruchu nie wiedział, o co chodzi z myszami, dopiero po chwili uzmysłowił sobie ubytki w skarpetach, na które normalnie nie zwróciłby uwagi. Skrzywił się, odrobinę tylko skonsternowany, gotów uwierzyć, że żona Thorsena faktycznie uraczyła go jakąś klątwą.
Mogłeś zostać w butach, podłogę myję średnio raz w miesiącu, jak sobie o tym przypomnę — zauważył. — Może po prostu ci sugeruje, że masz przestać zostawiać brudne skarpetki obok łóżka — dodał, uśmiechając się odrobinę tylko złośliwie. W kwestii wiedźm i ich zwyczajów pozostawał ignorantem, mimo ich dosyć koślawej przyjaźni. Może dlatego tak dobrze się dogadywali; brak zbędnych pytań nie generował równie zbędnych starć, a te mogłyby między nimi wystąpić.
Nic podobnego nie miało miejsca.
Postawił papierowe torebki na stoliku, specjalnie uprzątniętym na tę okazję. Niezbyt dokładnie; gdyby Thorsen się przyjrzał, dostrzegłby okrągłe ślady po butelkach na blacie. Cichy bunt przeciwko perfekcjonizmowi ojca przeszedł na przestrzeni lat w niechlubny nawyk. Niewiele czasu spędzał w tym domu, traktując go niczym hotel; dlatego też rzadko kiedy dało się tu uświadczyć nieskazitelny porządek. W dodatku zgodnie ze stwierdzeniem szewc bez butów chodzi, nieruchomości zdecydowanie przydałyby się remontowe poprawki. W wolnych chwilach coś tam dłubał, o czym dobitnie świadczyły narzędzia rozrzucone pod ścianą, ale efektów jak nie było, tak nie ma.
Ale rodzina kanibali czy psychopata z cudzą mordą na twarzy? — Dopytał żywo zainteresowany, dobierając się do jednego z burgerów, drugi rzucając w kierunku Thorsena. Miał przy tym nadzieję, że refleks go nie zawiedzie — nienawidził marnowania jedzenia.
Z sufitu skapnęła mu na bułkę pierwsza kropla, której - pochłonięty jedzeniem - nawet nie zauważył. 
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Pon Lis 13, 2023 11:55 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

Zapomniał o podwójnych piklach. Wziął za to z podwójną cebulką uwielbiając gorzkawy posmak jaki zostawiała na podniebieniu. Wieczorki przed telewizorem z piwkiem w ręku zastąpiły mu kolacje z żoną i rodzeństwem. Towarzystwo Liama było gwarancją świętego spokoju o jaki zabiegał od chwili, gdy w małżeństwie padło słowo separacja, z groźbą rozwodu. Nieszczęścia przylgnęły do niego jak gówno do podeszwy. Co wyczyścił to wdeptywał w nowe.
- Dzięki, ale w butach się umiera. Szczególnie w gościach.
Nie był przesadnie pedantyczny i wycierał się na gorszych podłogach. Był za to przesądny i dlatego w tej chwili straszył Liama dziurami w skarpetach. Uwagę dotyczącą żony zignorował. Za łatwo się odpalał w jej temacie i dalszą część wieczoru musieliby spędzać na uspokajaniu go.
- To i to. W Maine do dzisiaj są miejsca odcięte od świata. Niedaleko stąd był przypadek kazirodczej rodziny. Przyjechało samo FBI, gdy w pobliżu wzrosła liczba zaginięć nastolatek... Was tu jeszcze chyba nie było.
Jako was miał na myśli watahę wilkołaków. Nie miał problemu ze złapaniem burgera, a nawet jeśli wypadałby mu z rąk to naprawiłby wszystko prostym zaklęciem. Tylko na takie pozwalał sobie w obecności wilkołaka, aby go nie drażnić. Wyciągnął rękę po piwo, którego butelka przefrunęła koło nosa Sutherlanda. Nie zauważył pierwszego kapnięcia z sufitu, ani trzeciego. Na ekranie akcja przechodziła do preludium rzezi, gdy dziwnie się poczuł. Oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na Liama. Zdawało się, że coś tu paskudnie śmierdzi. Nachylił się do przodu spoglądając na dziurawe skarpety. Poruszył palcami i zaciągnął się powietrzem.

@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Sro Lis 15, 2023 9:11 pm
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

Pewnie mógłby się spierać odnośnie tej cebuli, która jak na jego gust miała odrobinę za ostry smak. Darowanemu koniowi nie zaglądało się jednakowoż w zęby, a on był po prostu, ordynarnie mówiąc, kurewsko głodny, więc rzeczonej cebuli nawet nie poczuł. 
Poczuł za to coś zgoła mniej przyjemnego, jakby zgniliznę. Znał ten zapach od podszewki; padlina. Przestał na chwilę jeść i rozejrzał się po salonie, choć jeszcze nie wspomniał o niczym Thorsenowi. Wilgoć w ścianach? Może pranie zaśmierdło? Ale przecież nie czuł tego wcześniej, nikłe były zatem szanse na obie te możliwości. Spojrzał w stronę Roscoe, który nie wydawał się jeszcze zaniepokojony; z drugiej strony Sutherland wiedział przecież, że co jak co — węch miał znacznie lepszy.
Jak się ginie w wypadku, to wypada się z butów — zauważył, kontynuując rozmowę.
Przez myśl przebiegła mu seria obrazów; wybuch, krew, flaki, pojedynczy but, z którego jeszcze się dymiło... Z chwilowego zamyślenia, zakrawającego na stan katatonii wyrwała go opowieść Thorsena. Przekrzywił głowę, jakby się nad czymś zastanawiał.
Ale kabała. Naoglądałeś się — przyznał. Nie, żeby on sam się nie naoglądał, ale odbierał sobie prawo do narzekania w tej kwestii, bo był to tylko i wyłącznie jego wybór. 
Na głowę spadła mu kropla.
Co jest, kurwa — mruknął, przeczesując włosy palcami i zerkając na rękę. Woda, ale jakaś dziwna. Zmarszczył brwi i skierował spojrzenie na sufit w poszukiwaniu przecieku, którego definitywnie nie powinno tam być. Zaklął pod nosem dostrzegając ciemną plamę na malowanym niedawno stropie; wyglądało to co najmniej tak, jakby strzeliła rura od szamba, bo nawet gdyby była to zwykła woda to nie miała prawa mieć takiego koloru i zapachu. Smród zgnilizny jedynie się nasilił, a na podłodze wylądowało kolejnych kilka kropli. Wstał z fotela i odłożył kanapkę; opary miazmatów sprawiły, że stracił apetyt.
Musiała strzelić jakaś rura — odezwał się w końcu, dodając kilka przekleństw pod nosem; gdy kupił ten dom, wymienił instalację hydrauliczną i był przekonany, że akurat żadnym zalaniem nie musiał się przejmować. Ruszył schodami na górę, prosto do łazienki, której drzwi były zamknięte, choć mógłby przysiąc, że zostawił je otwarte.
Pociągnął ponownie nosem; przykry zapach stał się jeszcze mocniejszy.
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Czw Lis 16, 2023 8:05 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

- Jest więc szansa, że brak butów daje plot armor na umieranie.
Pociągnął jeszcze temat obuwia czując potrzebę pozostawienia ostatniego słowa w tej nic nie znaczącej kwestii. W domu lubił je ściągać wraz ze skarpetkami. Chodzenie boso sprawiało mu niebywałą przyjemność, domownikom już mniej. Nieraz mijało trochę czasu od momentu zdjęcia butów, a dotarciem pod prysznic. Jeśli jednak mógł odebrać apetyt żonie lub bratu to chętnie z tego korzystał. Z pewnych zachowań trudno zrezygnować, jeśli są niewielką radością z życia. Pokiwał głową telewizorowi słuchając Sutherlanda, któremu nagle odjęło apetyt. Dałby rękę uciąć, że to mogą być jego palce wyłażące z wilgotnych objęć skarpety ale nie. Poczuł to całym sobą i się wzdrygnął. Spojrzał na Liama, a potem podążył za jego wzrokiem na sufit. Wielka, ciemna cuchnąca plama przegrywająca z prawem grawitacji.
- To nie rura.
Odpowiedział po chwili z lekko zachrypniętym głosem. Po gęsiej skórce na karku i przeczuciu domyślał się, że domostwo wilkołaka padło celem zzagrobowego żartu. Żart jednak nie był odpowiednim słowem. Wstał z fotela odkładając butelkę i burgera z dala od plamy na suficie.
- Zbliża się Halloween, a Jericho zostało założone na czymś w rodzaju wielkiego źródła magii. Poza tym czasami chodzą za mną pewne...
Nie wiedział, czy powinien informować wilkołaka o duchach, które lubiły za nim podążać i niszczyć armaturę. Przeważnie zawsze coś niszczyły dla samej idei niszczenia. Tego czego jednak zaczął żałować to to, że ściągnął buty.
- Albo to jednak rura.
Złota gałka drzwi zadrżała jakby ktoś z drugiej strony usiłował otworzyć drzwi. Smród zaczął być odczuwalny również dla wiedźmina. Otworzył drzwi zaklęciem, zanim Liam zacząłby je forsować w próbie wywarzenia. Ostatnim czego chciał to być w pobliżu przemieniającego się wilkołaka. Kiedy drzwi łazienki stanęły otworem, ujrzeli suchą podłogę i pustą wannę. Thorsen skierował się do lustra nad umywalką, aby się w nim przejrzeć, a zarazem sprawdzić czy nie zobaczy w odbiciu ducha.

@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Nie Lis 19, 2023 1:46 pm
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

Pewność w głosie Roscoe dotycząca tego, że to nie rura strzeliła zalewając łazienkę, w każdych innych warunkach pewnie by go nawet ucieszyła. Wskazywałoby to mniej więcej na to, że to jednak nie Liam nawalił bawiąc się w hydraulika. Tym razem zrodziła jednak zasadne w tej chwili pytanie: skoro nie rura, to co, do kurwy nędzy?
Dopiero co malowałem ten jebany sufit — poskarżył się, wyraźnie zirytowany. Chwilowo nie mógł myśleć o niczym ponad zmarnowany czas; ponieważ nie miał go zbyt wiele, tym bardziej piekło dupę.
Wielkiego źródła magii? Jakiegoś cmentarza indian? Prześladuje mnie poltergeist? — Zapytał na poły ironicznie; trudno było mu się pozbyć skojarzeń z popkulturą, zwłaszcza, że odkąd stał się wilkołakiem stała się nieodłączną częścią jego codzienności. W niedługim czasie nadrobił chyba wszystkie możliwe istniejące horrory, do których dotąd podchodził jak pies do jeża. Okazyjnie dopytywał co bardziej doświadczonych nieludzi, czy dana istota ma rację bytu w ich świecie. Poltergeist z indiańskiego cmentarza brzmiał mu zaskakująco sensownie.
Ty to tu przywlokłeś? — Podchwycił temat niemalże natychmiast. Zdawał sobie sprawę z pewnych... Właściwości które miał Roscoe, choć przypisywał je raczej umiejętności władania magią. Nie miał natomiast pomysłu, co takiego mogło przyleźć tu za Thorsenem. Chyba, że faktycznie żona go w końcu przeklęła.
Drzwi łazienki stanęły otworem nim zdążył je sforsować. Właściwie był nawet Roscoe wdzięczny, bo przynajmniej skrzydło nie ucierpiało w żadnym stopniu. Ponieważ pomieszczenie nie było zbyt duże, czekał za progiem gdy wiedźmin robił oględziny. Zdecydował się wejść dopiero po chwili, gdy Roscoe stanął obok umywalki. Liam wyminął go i ruszył w kierunku wanny, chcąc odsunąć kolorową, tandetną zasłonkę, która wisiała tu odkąd kupił dom.

Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Wto Lis 28, 2023 8:22 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

Rozumiał ból Liama. Remont domu zawsze pochłania spore pieniądze, bez względu czy jego właścicielem jest człowiek lub wilkołak. Nawet magia nie dawała tu forów, choć ratowała go w sytuacjach, gdy przypominał sobie w ostatniej chwili o prośbach Isary w kwestii naoliwienia zawiasów w drzwiach lub wymianie uszczelki pod zlewem. Pomyślał, że pomoże Liamowi jeśli faktycznie zastaną na górze dewastację.
- Kurwa, bo zaraz wyskoczy Steven Spielberg i krzyknie akcja.
Nie ukrywał ironii, ale też i nigdy nie miał tego w zwyczaju. Przy tak licznych horrorach płodnego autorzyny, za jakiego uważał Stephena Kinga nie dziwił się, że Liam miał skojarzenia orbitujące wokół cmentarzy i złośliwych duchów. Popkultura zdążyła przewałkować te tematy w każdą możliwą stronę.
- Od razu przywlokłem. Nie wiem, czasami ciągną do magii jak muchy do gówna.
Próbował wyjaśnić; wyszło lakonicznie. Podrapał się po brodzie. Pusta łazienka dawała naiwną nadzieję na zbiorową halucynację lub wyciek gazu, ale za długo bujał się z duchami po tym świecie, aby ot tak wyjść.
Kiedy zobaczył swojego pierwszego ducha był przestraszony. Potem już przywykł nawet do ich odstręczającej aparycji. Dlatego kiedy zobaczył w odbiciu topielicę, ewidentnie brzydulę to nie dał po sobie poznać, że jej wygląd wywoływał odruch wymiotny.
- No, kurwa. Kacper to na pewno nie jest. Weź spierdalaj! Nie dotykaj mnieeee...
Poruszył się jakby chciał strzepnąć dotyk ze swoich ramion. Mówił po części do Liama, jak i kobiety. Poza lustrem zjawa nie była widoczna. A nawet nie było jeszcze Halloween...
- Nie utopiłeś tu jakiejś baby?

@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Sro Lis 29, 2023 5:34 pm
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

Skłamałby mówiąc, że serce nie zabiło mu mocniej, kiedy odsunął zasłonę. Natknął się tylko na pustkę, co sprawiło, że poczuł chwilową ulgę, wymieszaną z konsternacją. Już od paru lat borykał się z trudem dopasowania do świata, który staremu Liamowi wydawałby się zmyślony; sytuacje podobne do tej, w której się znaleźli, boleśnie uświadamiały mu, jak niewiele jeszcze wie o nadnaturalnym charakterze realiów.
Może faktycznie mieli zwidy, chociaż zbiorowa halucynacja wydawała mu się raczej marnym wytłumaczeniem pojawiającej i znikającej plamy na suficie. Z zamyślenia wyrwała go dopiero dziwna reakcja Roscoe; spojrzał ponad jego ramieniem w lustro, ale niczego ciekawego tam nie zobaczył.
Co ty... — urwał, marszcząc brwi. — Oszalałeś? To nie Fatalne zauroczenie! — Odparł niemalże oburzony sugestią, że mógłby posunąć się do morderstwa we własnym domu. Jako wilkołak, gdzieś w lesie, pod osłoną nocy, gdyby stracił nad sobą panowanie... Część jego wilczej natury wciąż była nieprzewidywalna i nie dałby sobie za to uciąć ręki. Ale nie tutaj, nie tak.
Jaja sobie robisz? — Zapytał w końcu. Może to Thorsen postanowił mu spłatać przedhalloweenowy psikus; sęk w tym, że nie dał mu wyboru, czy najpierw chciałby cukierek.
Przypomniało mu się jednak, że dom należał wcześniej do jakiejś kobiety, która zmarła; stał odłogiem dosyć długo, zanim został wystawiony na sprzedaż, a wtedy Sutherlandowi udało się go zakupić w dobrej, okazyjnej wręcz cenie. Czyżby dostał nadnaturalną istotę w pakiecie? Nigdy wcześniej nie odczuł jednak obecności jakiegoś ducha. Dlaczego miałby się pojawić właśnie teraz? Czyżby przez Roscoe?
Słuchaj, właścicielką tego domu była jakaś kobieta, na długo zanim go kupiłem — zaczął, sięgając do kranu w wannie. Odkręcił wodę; ta, jak zwykle, była czysta. — Zmarła tutaj, ale podobno z przyczyn naturalnych — a przynajmniej tak twierdził agent nieruchomości, który mógł zataić prawdę. Liam był wtedy zdesperowany, więc nawet gdyby dom był miejscem rytualnego mordu pewnie i tak by go kupił, niemniej przemilczenie prawdy niejednokrotnie wprawnie maskowało kłamstwo. Agent wykonywał tylko swoją pracę i wyraźnie chciał się pozbyć tego budynku jak najszybciej. To by wiele wyjaśniało.
Wiedźmy rozmawiają z duchami? — Zapytał, zakręcając wodę. Może faktycznie to obecność Thorsena uruchomiła ciąg dziwnych wydarzeń.
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Czw Lis 30, 2023 11:42 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

W pracy policjanta naoglądał się wystarczająco, aby nie podzielać wiary Liama w jego niewinność. Doktor House mógłby być jego bratem bliźniakiem, bo podobnie jak on wychodził z założenia, że wszyscy kłamią. Oburzenie wilkołaka było autentyczne i na ten moment Roscoe go nie podejrzewał. Zresztą zamierzał przepytać topielicę, aby móc ją odesłać w zaświaty na wieczny spoczynek. Wiedźmina zastanawiało jedynie powód dla którego kobieta wybrała akurat ten wieczór. Do Samhain zostało jeszcze kilka dni, podczas wcześniejszych wizyt u Sutherlanda nie wyczuł żadnych anomalii. Gdyby zjawa przylepiła się do niego w innym miejscu to zdążyłby to poczuć. Spojrzał na gospodarza tłumaczącego w jaki sposób nabył dom.
- Ta raczej nie wygląda na taką co zmarła spokojnie we śnie. Bez urazy, brzydulo.
Skinął kobiecie, która każdego innego przeraziłaby swoim istnieniem.
- Duchy rozmawiają z wiedźmami i to niektórymi. Tak się składa, że masz przed sobą ulubieńca truposzy.
Sarknął, kłaniając się w połowie. Nie lubił o tym mówić. Nie powiedział nawet Isarze, uznając swoją przypadłość za niezwykle niemęską oraz problematyczną. Duchy potrafiły być paskudne, a opętanie to coś co wspominał najgorzej.
- Ale ani słowa komukolwiek, nawet kolegom i temu waszemu alfie. Inaczej będziesz się męczył ze sraczką do końca życia. Podaj mi rękę, to spróbuję pokazać ci twoją ślicznotkę.
Odsunął się od ducha i zrobił krok w stronę wilkołaka. Kobieta sprawiała wrażenie chwilowo zawieszonej, ale wątpił aby ten stan dłużej się utrzymywał.
- Trzymaj wilka na wodzy, nie wiem jak reagujecie na istoty nie z tego świata.

@Liam Sutherland

Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Pią Gru 01, 2023 1:02 am
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling



Jeszcze całkowicie niepomny technicznych rozmyślań Roscoe odnośnie pozbycia się zjawy, odrobinę zagubiony, zaczynał odczuwać coraz dotkliwiej dziwną aurę łazienki. Włos jeżył się na karku, a wilk w jego wnętrzu wydawał się coraz bardziej zaniepokojony zaistniałą sytuacją. Nie miał dotąd zbyt wiele do czynienia z duchami, tym bardziej w domu, w którym przecież mieszkał już jakiś czas. Nigdy nie wyczuł tutaj niczego dziwnego, choć faktycznie, nie spędzał tu zbyt wiele czasu. Myśl o tym, że jakaś zjawa paradowała mu po domu w trakcie gdy on spał kamiennym snem przyprawiała go jednak o mieszaninę gniewu, irytacji i zdumienia.
Jak mógł być tak ślepy?
Jedyne rozwiązanie zagadki dotyczącej tego, dlaczego akurat teraz ten byt postanowił zaznaczyć swoją obecność stanowił Thorsen. Nie skomentował słów, które wiedźmin rzucił w powietrze, tak jakby duch faktycznie cały czas tam z nimi był; kolejna fala dreszczy przespacerowała się wzdłuż liamowego kręgosłupa, a wilk poruszył się niespokojnie, obecnie trzymany jeszcze na łańcuchu samokontroli Sutherlanda.
Gratuluję. Powiedz jej, że ma spierdalać — uniósł brew; gdyby przy swoim ojcu zaczął wygłaszać takie herezje, najpewniej skończyłby zamknięty po ciemku w małej komórce w piwnicy. Podobno miało to kształtować charakter; Liam mógł jedynie stwierdzić, że z pewnością uodporniało to na pewne zjawiska.
Miał mieszane odczucia dotyczące tego, czy będzie w stanie zachować taką tajemnicę. Watahę łączyła specyficzna więź; czasem wiedzieli o sobie znacznie więcej, niż chcieliby się podzielić z resztą. Intencjonalnie pewnie nie chwaliłby się jednak wiedzą o umiejętnościach Roscoe, bo rzadko miał w zwyczaju mówić o kimś, jeśli nie było go akurat przy jego boku.
Trzymaj wilka na wodzy.
Czasem było to łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Normalni ludzie w stresowych sytuacjach kamienieli ze strachu, inni uciekali, jeszcze inni atakowali bez zadawania dodatkowych pytań... Liam miał wilka.
Zawahał się przed podaniem mu ręki, pomijając już jak idiotyczne to wszystko mu się wydawało; jeśli faktycznie miał coś zobaczyć, nie mógł być pewien za swoje reakcje. Kiedy niechciana domowniczka ukazała się Sutherlandowi w pełnej krasie, dreszcz niepokoju przerodził się w mrowie. Z jego gardła wydobył się pomruk, nie brzmiący zbytnio gościnnie, a oczy rozbłysły żółtawym odcieniem złota. Wilk zawył, a Liam natychmiast puścił Roscoe i odsunął się aż pod samo okno. Zabij, zabij, zabij. Tylko czy ducha dało się zabić?
Czuł w kościach, że granica pomiędzy przemianą jest niezwykle cienka; instynkt działał silniej niż jego wola i nakazywał natychmiastowe pozbycie się nadnaturalnego zjawiska z paskudnego, różowego dywanika.
Pochylił się, opierając dłońmi o kolana i oddychając głęboko, próbując uspokoić zwierzęce odruchy, ale było za późno. Nawet jeżeli Roscoe udało się jakoś pozbyć kobiety, zapoczątkowana przemiana nie mogła się już zatrzymać.
Ubranie poszło w strzępy, a w niewielkiej łazience zrobiło się ciasno, gdy stanął w niej stalowoszary wilk o niezwykle intensywnym, błękitnym spojrzeniu, utkwionym w zjawie.
Z jego gardła wydobył się agresywny pomruk.
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Wto Gru 05, 2023 12:05 pm
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

- To tak nie działa.
Chciałby, ale nie. Wielokrotnie próbował słownych metod nakazywania spierdalania w siną dal i kończyło się zazwyczaj gorzej. Wiedźmy potrafiły sobie radzić z duchami, a medium dodatkowo miało odpowiednią wrażliwość oraz umiejętność wpływania. Jednak mimo tego popełniał błędy i zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że dzisiejszy wieczór skończy się gorzej niż obaj mogli przypuszczać. Zaraz pożałował pokazania Liamowi topielicy, bo wilkołak zareagował jak wilkołak tworząc tym samym kolejny problem. Wiedźmin odsunął się pospiesznie pod ścianę, obserwując z niemałym zaciekawieniem proces przemiany. Wyglądało to boleśnie, aż się wzdrygnął choć to nie jego bolały rozciągane mięśnie. Zjawa zajęczała do wtóru kierując swoją uwagę na Liama.
- Świetnie. To teraz ugryź ją w dupę.
Rzucił z przekąsem do czworonoga. Co mieli teraz zrobić? Wątpił, aby magia dobrze wpływała na wilkołaki. Topielica powtórzyła jęki, ale z ust wylewała się woda zamiast słów. Poruszyła się w stronę Liama obdarzając go pustym, zamglonym wzrokiem. Czuły nos bombardowany był smrodem, a posadzka zaczęła drżeć. Po chwili można było odnieść wrażenie, że cały dom drży w posadach. Z umywalki i toalety wybiła brunatna woda.
- Kto ci to zrobił? Powiedz nam, a odnajdziesz ukojenie. Liam, spokojnie. Atak nic nie da, bo powołoka nie jest cielesna.
Prawda? Było jednak inaczej, coś co późno zrozumiał w momencie kiedy topielica runęła na wilkołaka i wyglądało na to, że jest w stanie go zranić. Próbował naprawić swoje zaklęcie w obawie, że to wina w  magii. Runął jak długi ślizgając się na mokrych kafelkach. Leżąc próbował uformować dłońmi znak odpędzający duchy.



@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Czw Gru 07, 2023 3:16 am
Powrót do góry Go down
Liam Sutherland
Liam Sutherland
Dzielnica : wolf creek
the howling

Wilk słyszał Roscoe, ale nie chciał rozumieć jego słów; rwał się do eliminacji zagrożenia, nawet jeżeli miałoby się ono okazać niematerialne. Dom drżał, a paskudnie cuchnąca woda buchnęła z każdego możliwego kranu i odpływu. Smród był nieznośny; wilk zawarczał gardłowo, by chwilę potem rzucić się z zębami na ducha, który runął w jego kierunku.
Zabij.
Choć celował w gardło, dopadł jedynie rozmiękłą rękę; gdyby nie całun gniewu pewnie by się wzdrygnął, czując zepsute, rozmiękłe mięso. W ludzkiej postaci zapewne by się zdziwił; jakim cudem duch był materialny? Teraz nie myślał w ten sposób, dążąc do szybkiej neutralizacji zagrożenia. Odnotował, że Thoorsen runął na ziemię, a zjawa szybko ruszyła w jego kierunku. Usłyszał trzask kości; nie był tylko pewien czyich kości.
Skoczył ku dwójce kotłującej się na podłodze i złapał kobietę za kark, zaciskając szczęki; brudna woda przelała już umywalkę, wannę i toaletę, zaczęła wylewać się na zewnątrz łazienki, więc łapy wilka niemiłosiernie ślizgały się po mokrym podłożu. Szarpnął, odciągając trupa od wiedźmina, ale kobieta stawiała niespotykany, nieludzki opór. Sięgnęła zgrabiałymi palcami do tyłu, paznokciami orząc po wilczym pysku, pozostawiając głębokie szramy.
Zawył z bólu, ale nie puścił, mając nadzieję, że Thorsenowi uda się rzucić zaklęcie; sam zacisnął szczęki mocniej, jakby liczył, że jej kark złamie się jak zapałka.

Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Pią Gru 08, 2023 11:28 am
Powrót do góry Go down
Roscoe Thorsen
Roscoe Thorsen
Dzielnica : Old Town
practical magic

Wrzask był klarowną informacją czyje kości ucierpiały. Ból dodał jednak energii potrzebnej do tego, aby próbować odeprzeć atak nadprzyrodzonej zjawy. Nie miał już nawet pewności co do pochodzenia topielicy. Zdawała się być duchem, ale duchy nie materializowały się w ten sposób. Walka przybierała najdziwniejsze formy i we wszystkich kombinacjach cierpiała męska duma. Korzystając z pomocy wilko-Liama ponownie skupił się na tym, aby rzucić zaklęcie odsyłające kobietę z powrotem na tamten świat.
Zaklął siarczyście lecąc na mokrą posadzkę. Czuł się jakby brał udział we wrestlingu. Uszkodzenie wilkołakała było nie lada wyczynem, dlatego próbował zneutralizować zagrożenie jak najszybciej. Zaparł się rękoma i kiedykolwiek indziej może cieszyłby się, że leży na nim kobieta. Jednak jej prezencja i odór śmierci zbierał go na wymioty. Był tego bardzo bliski w chwili obryzgania czarną, lepką mazią z jej ust. Zaczął wierzgać próbując równocześnie nie dopuścić do tego, aby ta dostała się do któregokolwiek otworu. Przeczesywał pamięć w poszukiwaniu sposobu na rozwiązanie ich problemu.
- Odsuń się!
Tyle zdołał przekazać Liamowi ryzykując zasmakowanie soków by trup. Po sekundzie ich topielica uległa rozerwaniu się na kawałki. Jej resztki udekorowały wszystko dookoła, w tym nastroszonego wilkołaka. Zaklęcie rozsadzające było jego ulubionym w czasach szkolnych. Rozbijanie w ten sposób butelek zza domem dawało wiele frajdy. Nie sądził, że przyda mu się w takiej sytuacji jak ta.
- Ja pierdolę, muszę napić się piwa.
Zaczął się zbierać z podłogi. Palec prawej ręki nadal sterczał pod dziwnym kątem. Nastawić, czy pozwolić Isarze zabawić sie w pielęgniarkę? Dopadł do umywalki ostrożnie odkręcając wodę. Dziwna aura zniknęła, ale Sutherlanda czekało sprzątanie łazienki. Stawiał piątaka, że Liam będzie przez pierwszy tydzień szczał za domem w krzakach. Obmył twarz wodą. W lustrze zauważył w swojej jasnej czuprynie resztki topielicy.
- To ja dam ci chwilę na przemianę i będę na dole.
Rzucił w stronę Liama. Zszedł na dół żeby od razu wybombolić dwa piwa. Szkoda mu było burgerów, ale te z pewnością zje gospodarz chcąc odzyskać nieco energii.

@Liam Sutherland
Re: 21 października // roscoe&liam21 października // roscoe&liam Empty
Pią Gru 15, 2023 10:03 am
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: