IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: * jericho * :: Deer Hill Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Lash & Pat, listopad
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Pogoda im dopisywała. Co prawda słońce nadal chowało się za chmurami, ale było względnie ciepło i nie padało. To ostatnie najbardziej cieszyło ich futrzastą wersję, gdy przeczesywali okoliczne lasy. Patrole wymagały od watahy sporego zaangażowania i zasobów. Dochodziło do pierwszych kłótni, które zaczynały się od niewinnych sprzeczek. Działo się wszystko to, czego nie lubił Patrick i co przemawiało za jego uporem, gdy wielokrotnie odmawiał Marrokowi objęcia funkcji Alfy. Teraz miał tego namiastkę i choć wilkowi sprawiało to przyjemność, Mahoneyowi już mniej.
Kiedy więc jeden z wyżej stojących wilków w hierarchii stada odmówił patrolu z "babą", nie wytrzymał i użył siły. Była to nowość zważywszy na to, że Louis zawsze stronił od przemocy. W ten sposób wylądował na patrolu z Lashayą. On nie miał komu pomarudzić na babę, a i było trzeba dać dobry przykład pozostałym. Bieganie po lesie na czterech łapach bylo fantastycznym doznaniem.
Odgłosy natury i zapachy, których mnogość potrafiła doprowadzić wilka do niemałej ekstazy.
Przebiegli ponad 100 mil oglądając się za siebie. Patrole w biały dzień stanowiły ryzyko, że ktoś dojrzy nienaturalnie wielkie wilki ale nie mieli za bardzo wyboru.
Przemknęli na plaże, która przez panującą pogodę była pusta. Szarorudawy wilk zgrabnie zeskoczył po kamieniach na piasek. W całym Jericho mieli skrytki z ubraniami na czarną godzinę - czytaj, gdy przyjdzie im wrócić do ludzkiej postaci poza domem. Głównie męskimi. Wygrzebał worek dla Lash, po czym złapał swój w pysk i odreptał w bok szukając miejsca w którym mógłby się przemienić.
Przemiana była bolesnym procesem, a jej szybkość zależała od wielu czynników.
Zacisnął zęby czując jak mrowie bólu rozschodzi się po każdym mięśniu. W końcu po piętnastu minutach, mógł już przywdziać coś na grzebiet.
— Jaką masz koszulkę? Bo moja jest trochę przyciasna. — odwrócił się w jej stronę, bez uprzedniego sprawdzenia czy dokończyła przemianę. Spodnie dresowe jak na jego gust trochę za mocno opinały się na nogach, ale lepsze to niż paradowanie w samych majtkach. Koszulki nawet nie zakładał.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Pon Mar 18, 2024 12:39 am
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

O tym, że mało kto lubi z nią chodzić na patrole, wie już od dawna. Dotarły do jej uszu dziecinne narzekania, prostackie, seksistowskie hasła, że “z babą to nie”. Głęboko zakorzenione uprzedzenia są zwyczajnie raniące, co tylko dodatkowo wzmacnia grubą skórę Rhodes, pogłębia istniejący między nią a watahą dystans. Nie ma jednak innego wyboru. Zesłana tu przez Marroka, do miejsca, gdzie musi na nowo budować swoją pozycję, musiała pogodzić się z jego decyzją i schować dumę do kieszeni. Jest już zmęczona ciągłą walką, podkreślaniem swojej wartości, ale nie powstrzymuje jej to przed kroczeniem przed siebie.
Poruszanie się w wilczej postaci jest bardzo przyjemne. Pozwala uwolnić całą energię, skumulowane w ludzkiej powłoce stres i napięcie. Wyczulona na bodźce chłonie je wszystkie całą sobą, próbując nasycić niegasnące pragnienie.
Widzi praktyczno-logistyczny powód, dla którego w rozłożonych w różnych częściach okolicy próżno szukać damskich ubrań. Nigdy nie wiadomo, kto gdzie wyląduje, jak trudna będzie sytuacja. Przegrzebuje właśnie worek w poszukiwaniu jakiegoś sznurka, którym mogłaby związać włosy, kiedy dochodzi do niej głos Patricka i odwraca się przez ramię. Dopiero wtedy rzuca jej się w oczy połowiczna nagość mężczyzny, nieznośnie przyciągająca wzrok, jako jedyny ciekawy element otoczenia.
- Wobec tego wymiana. - Kącik ust unosi się w bladym uśmiechu, kiedy z wyciągniętymi rękoma prezentuje zdecydowanie za duży rozmiar swojej koszulki. Bez zbędnie pruderyjnego obruszenia zwyczajnie zdejmuje ją z siebie i podaje Patrickowi, odsłaniając drobny, krągły biust. Do nagości zdążyła się przyzwyczaić, przez te wszystkie lata przemieniając się wielokrotnie w różnym towarzystwie. Pozbawiła się zbędnego wstydu, tego wprowadzającego róż na policzki speszenia, jakże charakterystycznego dla podlotków. Już dawno zorientowała się, że próbując uciec przed czyimś wzrokiem, tym częściej ściąga na siebie niewybredne komentarze. Otrzymawszy mniejszą koszulkę, zakłada ją na siebie i sięga wzrokiem szerokiej wody.
- Kiedyś marzyłam, by to zobaczyć - rzuca nagle, mrużąc oczy od odbijającej światło tafli. Kiedyś, znaczy w czasach sprzed przemiany, gdy mieszkając jeszcze w Louisianie wszelkie dalsze wyprawy pozostawały daleko poza zasięgiem. Teraz, gdy wreszcie ocean ma na wyciągnięcie ręki, ogarnia ją przemożny strach, kiedy wejdzie do wody dalej, niż mocząc kolana.

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Pon Mar 18, 2024 9:51 am
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Odwrócił wzrok jak na dżentelmena przystało, choć nigdy nie uchodził za pruderyjnego. W ich naturze nagość była naturalna. Okazywał tym jednak szacunek Rhodes i hierarchia nie miała z tym nic wspólnego. Bez pośpiechu założył koszulkę z wielkim napisem Iron Maiden. Nie był fanem zespołu, ale wybrzydzać nie zamierzał. Zmierzwił przydługie włosy podążając za jej wzrokiem. Ocean. Piękny, groźny i dla nich niedostępny. Mogli co prawda pomoczyć sobie nogi, ale niejeden już się przekonał, że na głębokiej wodzie idą po prostu na dno. Stanowiło to jedną z możliwości na zabicie wilkołaka, bez wzglądu czy przez kogoś lub przez siebie samego. Patrick rozważał tę opcję na równi z dekapitacją, ale to drugie wydawało mu się zbyt widowiskowe i traumatyczne dla tego, kto odnajdzie ciało. Stanęło na skoku z kanionu, ale wyszło jak wyszło i musiał wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Ironią losu było, że sam żył, a pozbawił tego życia kogoś innego. Siedemnastolatkę, która równie dobrze przy jego prawie dwustuletniej egzystencji mogła być niemowlęciem.
Dbał o to, aby nikt z watahy nie poruszał z nim tego tematu. Pozwolił na wyprawienie przyjęcia w barze, na to okazywanie troski, ale nic więcej.
Ocean zobaczyłem dopiero jako wilkołak — przerwał ciszę, której monotonia fal stanowiła przyjemny rozdźwięk od ich głosów. Czy żałował, że nie zrobił tego jeszcze jako człowiek i nie zanurzył się w tych odmętach po samą głowę? Nie myślał o tym, godząc się z tym, co było naturalne dla wilka.
Możemy się trochę pomoczyć jeśli chcesz — zaproponował, bo i tak byli boso. Dziękować gwiadom Hollywood, za promowanie trendu gołych stóp. Ludzie rzadko zauważali ten detal w ich wyglądzie, ale wszystko dało się wytłumaczyć. Spojrzał na nią przeciągle, jakby chcąc odczytać o czym myśli. Mógłby to zrobić poprzez więź stada, lecz byłoby to pogwałceniem prywatności.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sro Mar 20, 2024 1:03 pm
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Propozycja wydaje się równie beztroska, co urocza, zwyczajnie rozczulająca. Zerka na niego z ukosa, zadzierając nieco brodę ku górze, by dostrzec męski profil. To w tej chwili ich spojrzenia się spotykają; Lashaya bez wysiłku podtrzymuje jego ciężar, by wreszcie pozwolić sobie na uśmiech. Kiwa tylko zachęcająco głową i kieruje swoje kroki w stronę oceanu. Podwija dresowe spodnie do kolan i wkracza na wilgotny piasek, pozwalając, aby fale obmyły jej stopy. Woda jest lodowata, przez ciało Rhodes przechodzi dreszcz, ale nie wycofuje się, tylko przestępuje kilka kolejnych kroków. Bierze głębszy wdech i wstrzymuje powietrze w płucach, napawając się kojącą atmosferą i jednocześnie walcząc ze związanym z głęboką tonią niepokojem. Odrzuca długie, związane w drobne warkoczyki włosy na plecy.
- Nigdy nie sądziłam, że wyląduję w Jericho. Nie jest to najwspanialsze miejsce do życia - wyznaje nagle, mrużąc oczy od silnego wiatru. Z dala od wielkiego miasta, od głośnych miejsc publicznych, ośrodków kultury i rozrywki. Jedyny plus odnajduje w bliskim otoczeniu zieleni. - Sądziłam, że Montana zostanie moim domem na zawsze. - Tam miała wyrobioną, stabilną pozycję. Cieszyła się znacznie większym szacunkiem, niż tutaj, gdzie nadal musi o to walczyć. - A ty? Od jak dawna tu mieszkasz? - pyta z zaciekawieniem, bo przecież nigdy dotąd nie mieli okazji, aby się bliżej poznać. Mahoney jest dla niej zagadką, na swój sposób wycofany i niedostępny. Przez ostatnie lata trzymał ją na dystans, zresztą z wzajemnością. W jego obecności nieznacznie się spina, wyczuwa uprzedzonego do niej wilka, jednocześnie nie podejmując żadnych prób, by się tego pozbyć. Pogodziła się z myślą, że nigdy przyjaciółmi nie zostaną, pozostając na czysto tolerującej siebie nawzajem stopie. Niejednokrotnie chciała go o to zapytać, o swoistą niechęć, o uprzedzenia, jakie ma wobec niej. Czy dziś nadszedł na to moment?

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sro Mar 20, 2024 2:34 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Jego nogawek nie da się tak łatwo podwijać, ale nie przeszkadza mu to w wejściu do wody. Odbiera chłód nieco inaczej; lubi to. Zwierzęca natura sprawiła, że temperatura ciała jest nieco wyższa. Źle znosił upały, więc chłód tego rejonu Stanów Zjednoczonych mu odpowiada. Plaże w Maine są w większości kamieniste, dlatego Patrick stąpał ostrożniej. Poruszył nogą wzbudzając większą falę, którą skierował ku Rhodes. Wyczuwał lęk i spięcie, będące w połowie jego zasługą. Zdawał sobie sprawę jaką aurę roztacza oraz jakie reakcje wzbudza w wilkach, o niższej pozycji. Dominujące wilkołaki były trudne w obyciu, ale proste w obsłudze.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy mówiła o Jericho. Miasto w Maine, było idealnym stereotypem tego z czym kojarzono wilkołaki. Różniło się od Bostonu, Nowego Orleanu, Phoenix czy Los Angeles. Potrafili żyć również w wielkich metropoliach. Jemu Jericho na początku również nie odpowiadało. Za wilgotno, za blisko oceanu, za nijakie i zamieszkanie przez jeden z większych sabatów, a także chmarę wampirów.
Od chwili, gdy Marrok wskazał na Jericho — odpowiedział, wzburzając fale dookoła siebie — To już będzie dwadzieścia lat z przerwami na podróże. Z czasem przekonasz się do tego miejsca.
Spogląda na nią w zamyśleniu, jakby wahał się czy poruszać wątek ale ostatecznie się odzywa:
Naprawdę podobało ci się w watasze Marroka? — jemu nie było tam, aż tak dobrze ale składał to na karb dominacji i konfliktów w jakie popadał na różnym tle. Od całkiem prywatnych i uzależnionych od ludzkiego charakteru, po takie, gdzie przelewała się krew. Już od dawna tkwił w rozdarciu pomiędzy niechęcią do życia w stadzie, a potrzebą, aby w nim być. Paradoks Mahoneya. Gdyby nie cierpliwość Marroka wraz z niewytłumaczalną nadzieją, to Patrick mógłby się założyć, że już dawno ukręcono by mu łeb.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sro Mar 20, 2024 11:25 pm
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Chce wierzyć, że tak właśnie będzie, że przekona się jeszcze do Jericho i nie będzie żałować przyjazdu, czy mieć Marrokowi za złe, że skazał ją na swoiste wygnanie.
- Dwadzieścia lat - powtarza za nim ściszonym głosem, obracając w myślach te słowa. Czy i jej przyjdzie spędzić w tym miejscu tyle czasu? Na ten moment nie jest przekonana, ale obecność Casha sprawia, że w przyszłość spogląda optymistycznie. Łączy ich wieloletnia historia jeszcze z czasów przynależności do watahy Marroka, kiedy to zdobyli wzajemnie swoją sympatię. Gdyby nie on pobyt w Jericho nie byłby tak przyjemny.
Ściąga na moment brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią, nad użyciem słowa “naprawdę”, jakby budziło to w nim wątpliwość.
- To moja rodzina - wyjaśnia w kilku prostych słowach, bo dla niej sprawa jest oczywista. Spędziła w Montanie pół wieku, także jeszcze przed przemianą. Choć nie wszystko przebiegło tak, jakby sobie tego życzyła, dobrze wspomina ten czas. - Marrok przygarnął mnie, gdy prosiłam o przemianę. - Czy Mahoney zna już tę historię? - Jestem mu oddana, zrobiłabym dla niego wszystko - mówi w mocnym przekonaniem w głosie, bo tak właśnie się czuje. Lojalność jest w niej silna, Marrok zdobył ją z łatwością, będąc szczerym i otwartym, a przede wszystkim cierpliwym. - Przyznaję, że łatwo nie było, zwłaszcza na początku. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem łatwa w obyciu i często wdaję się w konflikty, ale przestałam już z tym walczyć. Inni chyba też zdążyli przywyknąć. - Wzrusza ramionami, nie chcąc zanurzać się w zbędne szczegóły, zwłaszcza gdy nikt o nie nie pyta. Woli wspominać Montanę z nostalgią i uśmiechem na ustach, wymazując chwile, których pamiętać nie chce. Ma o tyle szczęścia, że w Maine nikt się tym nie interesuje.
- Dlaczego pytasz? Twoje doświadczenia są inne? - Wsuwa dłonie do kieszeni, nadal nie odrywając od niego wzroku. Nigdy dotąd się nad tym nie zastanawiała, ale Patrick ma w sobie coś przyciągającego.

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Czw Mar 21, 2024 8:18 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Nie zaskoczyła go swoim wyznaniem. Nikt kogo znał nie krytykował Marroka, bo nie było za co. Miewał wady i Patrick szybko je dostrzegł, lecz w ogólnym rozrachunku Einar wychodził na plus. Słyszał opowieści o Marroku z Europy i o terrorze jaki tam zapanował. Słynna bestia z Gévaudan. W porównaniu z nim, Einar był łagodnym wilczątkiem. Przypatrywał się Lashayi bez większego zdziwienia slowami o przemianę. Każdego roku ich Marrok dopuszczał możliwość kontrolowanej przemiany. Rzadko dopuszczano kogoś z zewnątrz i najczęściej kandydatami byli członkowie rodziny, która w jakiś sposób została dopuszczona do wielkiej tajemnicy. Nie znał szczegółów przemiany Rhodes, bo swego czasu mało go interesowały sprawy watahy i był nawet ciekawy co takiego ją skusiło. Długowieczność? Siła? Mógłby postawić piwo na to, że powód nie był błahy. Być może wydawało się jej, że była dla niego niewidoczna, ale to nie była prawda. Dostrzegał ją bardzo dobrze. Obserwował jak nie daje sobie wejść na głowę w nowym środowisku, jak się wścieka lądując na samym dole hierarchii tylko dlatego, że jest kobietą bez partnera.
— Powinienem się obruszyć, że nie uważasz tej watahy za rodzinę ale rozumiem powód — powiedział idąc za jej przykładem i wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Zrobił kilka kroków w stronę brzegu.
— Inne? Postrzegam Marroka inaczej głównie przez to, że jestem dominujący. Podobno za bardzo — uśmiecha się pod nosem, jakby było to zabawne — Skradnę twoje słowa i powiem, że jestem trudny w obyciu. Tylko konfliktów już unikam, bo Einar nie ma cierpliwości. Proponowano mi zostanie Alfą albo śmierć. Postawiłem na swoim i zostałem Drugim — wyjawił, ale nie powiedział jej o tym, że to było jak pudrowanie trupa. Z łatwością mógł wygryźć Louisa ze stanowiska i doprowadzało to oba wilki do szaleństwa za każdym razem, gdy nadażała się taka okazja. Mimo tego, Patrick był zadowolony. Widywał gorsze watahy. Gorsze w szczególności dla kobiet.
— Nie przejmuj się słowami Grega, długo nie będzie używał słowa "baba" — powiedział niespodziewanie, pod wpływem jej spojrzenia. Poczuł, że to potrzebne albo przemówił przez niego wilk. Czasami tego nie rozróżniał i było to niepokojące.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sob Mar 23, 2024 2:23 am
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

- Ja… - głos utyka gdzieś w gardle, gdy pomimo jego zrozumienia ma jakąś dziwną potrzebę wytłumaczenia się. Zrzuca to na karb ich pozycji w hierarchii. Zwyczajnie czuje się jak podwładna, pociągnięta to wyjaśnień swojego stanowiska. - Trudno się oswajam. Nie chcę, żebyś wątpił w moją lojalność, masz moje słowo, że w każdej sytuacji stanę u waszego boku. - U was, u nas - subtelne różnice, a jakże wymownie rozdzielające grupę. Widząc, że mężczyzna wycofuje się nieco w stronę lądu, podąża jego śladem, lecz zamiast całkowicie wychodzić z wody, rusza wolnym krokiem wzdłuż brzegu.
Podobno za bardzo, wybrzmiewa między nimi, a Lashaya lustruje go nadal spojrzeniem, próbując doszukać się wśród kart wspomnień wydarzenia, podczas którego Patrick sięgnąłby po swoją władzę i wyraźnie zaznaczył pozycję. Zazwyczaj nie musi tego robić, bo budzi respekt samą swoją postawą. Jego siła jest mocno wyczuwalna, trudno się z nią kłócić i choć Rhodes nie wszystkie pomysły się podobają, uznaje jego wyższość, nie mając zamiaru wdawać się w zbędne konflikty. Swoją drogą, chętnie obserwowałaby taki pokaz, dała sobie poczuć zasięg jego dominacji, moc przejmującego kontrolę wilka. To musi być fascynujące (nawet jeśli bolesne) doświadczenie.
- Dlaczego w ten sposób? Dlaczego nie zgodziłeś się, by zostać Alfą? - pyta zainteresowana, bo rzadko spotyka się kogoś, kto mając do czegoś silne predyspozycje, odrzuca wszystko i podąża inną ścieżką. Ma świadomość, że sama nigdy nie dotrze do tak wysokiej pozycji. Wilcza nacja zdominowana jest przez patriarchat, tak mocno będąc w nim zakorzeniona, że żadne zmiany nawet nie mieszczą się w ich głowach.
- Mówisz, że pójdzie po rozum do głowy? Przed czy po tym, jak każę mu za wszystko zapłacić? - W głosie Rhodes nie ma żalu ani złości, a rozbawienie. Wszelkie męskie przewinienia kolekcjonuje w swoim umyśle, wcale o nich nie zapominając, a jedynie odkładając na później, by wyciągnąć wszystkie na światło dzienne przy nadarzającej się okazji. - Drażni mnie, że to słowo jest traktowane jak obelga. Zupełnie, jakby po przemianie wszyscy faceci zamieniali się w rednecków. - Wywraca oczami, swobodnie sięgając po generalizację. Sam Patrick nie dał jej odczuć dzielącej ich różnicy, ale kto wie, czy nie robi tego tylko dlatego, by utrzymywać względną neutralność.

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sob Mar 23, 2024 9:12 am
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Chciał powiedzieć, że jemu nic nie musi obiecywać ale skłamałby wówczas podwójnie. Lojalność była spoiwem, która łączyła wilki w stadzie. Dołączając do dowolnego stada składało się przysiegę Alfie.
Jakiekolwiek przejawy nieposłuszeństwa były duszone w zarodku, ale wszystko zależało od przewodnika watahy. Patrick widział nie jeden przypadek nadużywania władzy i być może obawiał się, że ta władza pochłonie go bez reszty, upajając i zmieniając w kogoś kim nie chciał być. Marrok widział w nim potencjał, ale on sam w sobie tego nie dostrzegał.
Nie tłumacz się — powiedział tylko, przenosząc wzrok z niej na swoje stopy zagłębione w mokrym piasku. Zaczynał odczuwać chlód wody i powietrza. Mieli listopad, a ta pora nigdy nie rozpieszczała stanu Maine.
Bo to za duża odpowiedzialność — odparł, bez większej pauzy. Jakby miał na to pytanie zawsze przygotowaną odpowiedź. Widział po Louisie ile wysiłku kosztuje go utrzymanie watahy w ryzach, dbanie o relacje i pertraktowanie z pozostałymi rasami. Patrick nie lubił zagłębiać się w relacje pomiędzy członkami watahy, dbać o nich tak jak powinien choćby przez wzgląd na to, że niżsi w hierarchi wzbudzali instykt opiekuńczy.
Myślę, że byłem dzisiaj wystarczająco przekonywujący — zerknął na Rhodes słysząc w jej głosie rozbawienie. Podobało mu się to, że nie była mimozą pozwalającą innym na zbyt wiele. On tylko dzisiaj dobitnie zaznaczył, czym skończy się kolejna baba w ustach członków watahy.
Tyle lat wśród wilkołaków i nie dostrzegłaś jeszcze jak bardzo są staroświeccy? — teraz to on był rozbawiony — Bezwzględu na to, ile wilkołak będzie miał lat, to nasza wilcza natura ma silne zapędy mało sprzyjające równouprawnieniu kobiet. Dlatego ważna jest równowaga, a raczej przewaga naszego ludzkiego ja w tym duecie. Jeśli ktokolwiek zakwestionuje twoje prawo do uczestnictwa w patrolu lub innym zadaniu, powiedz. Rozwiążę ten problem.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sob Mar 23, 2024 3:15 pm
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Krótkie polecenie zamyka jej usta, nie ma już nic więcej do dodania, nawet jeśli z tyłu głowy kłębią się jeszcze myśli o niedomkniętej sprawie.
- To brzmi jak ucieczka przed dorosłością - zauważa bez większych oporów, by wytykać Drugiemu niedociągnięcia. Nie namawia go do rywalizacji z Louisem, obecny Alfa świetnie radzi sobie na swojej pozycji. Sam Patrick też musi mieć swoje powody, dla których woli trzymać się na uboczu. Jakie wydarzenia sprawiły, że nie chce się wychylać, że nie ufa sobie na tyle, by wziąć odpowiedzialność za watahę? Ideałów nie ma, więc i nie ma powodu, aby do tego dążyć.
- Tak, dzięki - w jej głosie można wyczuć szczerą wdzięczność. Gdyby nie on, zostałaby na lodzie, a atmosfera w domu watahy pozostałaby napięta. Zostałaby sparowana na siłę z kimś, kto byłby równie szczęśliwy ze wspólnego patrolu, co ona - czyli wcale. Samej zaś nikt by jej nie puścił, nie w obliczu ostatnich wydarzeń. - Mam nadzieję, że nie żałujesz - dorzuca jeszcze, kiedy słowa same cisną się na usta, nim zatrzymuje język za zębami. Nie chce się przed nimi płaszczyć, a tym bardziej nie potrzebuje czyichś zapewnień dla podbudowania własnej wartości. A przynajmniej tak utrzymuje przed sobą i resztą świata.
- Oh bardzo doceniam, naprawdę - wtrąca od razu z uśmiechem, jednocześnie kręcąc głową z niedowierzaniem. - Ale kiedy pojawi się kolejna taka sytuacja, to ostatnią rzeczą, jaką zrobię, będzie przyjście z tym do ciebie. Typowe zachowanie baby, pójście na skargę, co? - Wywraca oczami, słysząc już w wyobraźni prześmiewcze komentarze, jakimi reszta watahy będzie ją częstować. Nie, to zdecydowanie nie pomoże jej w utrzymaniu jakiejkolwiek pozycji. - Świat się zmienia, oni też powinni. Nie jesteśmy już w średniowieczu, niektórzy o tym zapomnieli, kisząc się wyłącznie we własnym sosie. Przydałby im się kubeł zimnej wody. - Przepełniona jest goryczą oraz żalem, które wybrzmiewają w jej głosie za każdym razem, gdy musi poruszyć temat wilczej społeczności. Sięgając po przemianę, zdawała sobie sprawę z istnienia hierarchii oraz zasad, jakie należy bezwzględnie przestrzegać, ale nie sądziła, że tak głęboko zakorzenione uprzedzenia trudno będzie wyplenić.

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Pon Mar 25, 2024 1:17 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Przez chwilę wyglądało to tak, jakby miał warknąć na tak impertynencką uwagę. Nie ufał swojemu wilczemu towarzyszowi, jeśli chodziło o Rhodes. Właściwie to nie ufał mu w jakiejkolwiek kwestii, gdy na horyzoncie pojawiała się kobieta. Był gotów zdobywać serce wiedźmy, a co dopiero wilczycy, którą mógłby z łatwością sobie podporządkować. Dla spokoju ducha i równowagi psychicznej powinien temu ulec. Lata temu doradzał mu to już Marrok, potem Louis. Propozycje wzięcia sobie, którejś z samotnych samic padały zbyt często, żeby móc wywoływać w Mahoneyu zażenowanie.
Dlatego tylko parsknął wymownie na tę uwagę wilkołaczycy i trzymał buzię na kłódkę. Powiódł wzrokiem po kamienistym nabrzeżu i drzewach.
A wyglądam, jakbym żałował? — odpowiedział pytaniem na pytanie. Potrafił docenić zarówno jej towarzystwo, jak i umiejętności.
Spojrzał na nią. Na końcu języka miał rozwiązanie problemu wilkołaczycy. Gdyby się na to zgodziła, byłaby Trzecią w hierarchii stada, a wtedy nikt nie odważyłby się powiedzieć o niej per baba.
Skoro tak uważasz — skwitował wywrócenie oczami. — I co miałoby być tym zimnym kubłem wody? Chcesz im rzucać wyzwania? — zapytał podjudzającym tonem, na pograniczu przyjaznego, a ironicznego. Mogłaby to zrobić, ale ryzykowała tym, że zostałaby pokonana i upokorzona. Lub zabita. Taka ostateczność również wchodziła w grę, a Patrick nie chciał jej tracić w taki sposób. Odkrycie tego przekonania wywoływało nieprzyjemne i zarazem przyjemne mrowienie w całym ciele.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Nie Mar 31, 2024 10:22 pm
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Nie ma zamiaru budować swojej pozycji przez łóżko, nie wydaje jej się to zbyt sprawiedliwe. Jest zbyt dumna i walczyć zamierza poprzez zasługi. Czy to dlatego stara się nie spoglądać na resztę watahy w sposób inny, niż koleżeński? Czy dlatego szuka szansy na uczucie poza watahą? Specyfika charaktery zdecydowanie jej tego nie ułatwia. Całkiem niedawno spaliła most za pewną intrygującą wiedźmą, z którą zdecydowanie nie chce już utrzymywać kontaktu. Poszukuje czegoś szczerego, o dwustronnym oddaniu i pełnego pasji. Czegoś na dłużej.
- Ja tam całkiem lubię twoje towarzystwo. Potrafisz być sympatyczny, kiedy się nie dystansujesz. - Szturcha go lekko łokciem w bok. Wilczyca podchodzi do niego z ciekawością, zaintrygowana jego różną postawą. Przelotnym dotykiem sprawdza na ile może sobie pozwolić. Czy spotka się ze sprzeciwem, wzniesieniem kolejnego muru, a może nadkruszy go odrobinę i zajrzy do środka?
Na wzmiankę o wyzwaniach uśmiecha się przebiegle, snując już w głowie wyobrażenia kolejnych starć, jakie, oczywiście, wygrywa. Upokorzenie nie wchodzi w grę, jest zbyt pewna swego, tyle że powstrzymuje ją jeszcze jedna rzecz. Marrok przysłał ją do Jericho z jednym przykazaniem - nie rozrabiaj. Stara się być temu wierna, lecz nie zawsze wychodzi. Tak naprawdę tym razem przed puszczeniem hamulców powstrzymał ją Patrick, zgadzając się wziąć ją ze sobą na patrol.
- A co mi pozostało? Odwdzięczę się im tym samym. Ja mogę dopiero stać się dla nich złośliwa. - Wolałaby zacząć od prostych rzeczy, chociażby koniec z przynoszeniem ciasta na spotkania, albo nieładowanie pięści w zęby. - Nie chciałam wypracowywać sobie pozycji siłą, ale jeśli nie pozostawią mi wyboru, nie zawaham się. - Znów to wzruszenie ramion. Lashaya wzdycha ciężko i wydostaje się z lodowatej wody na kamienistą plażę.

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Wto Kwi 02, 2024 8:37 pm
Powrót do góry Go down
Patrick Mahoney
Patrick Mahoney
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Ich żywot był ciężki, a im dłużej żyli tym więcej sekretów skrywali. Patrick się nie uzewnętrzniał i posiadał zbawienną umiejętność wznoszenia wokół siebie zasieków, których nie dało się sforsować żadnymi znanymi sposobami. Słowa Lashayi zadowoliły jego wilka, jakby tym stwierdzeniem zachwalała znacznie więcej, niż tylko sam fakt lubienia. Oddał kuksańca, jednocześnie łapiąc ją za rękę w miejscu nad nadgarstkiem żeby nie wpadła do wody. Użył zbyt wielkiej siły w stosunku do tak drobnego gestu.
Puścił ją, zaraz po tym jak ich spojrzenia ponownie się skrzyżowały tego dnia. Dominujące wilki nie lubiły być dotykane, ale za to nie miały oporów przed dotykaniem uległych. Była w tym jakaś potrzeba okazania wsparcia, ochrony. Z ich dwojga żadne tego nie potrzebowało.
Godna podziwu postawa — skomplementował, bez cienia ironii w głosie. Waleczność to cecha, którą doceniał w innych. Nienawidził tchórzy, sam będąc poniekąd protektorem słabszych.
Jednak nie pozwolę na walki wewnątrz watahy — dodał, patrząc na swoje nagie stopy. Wolał z tym poczekać przynajmniej do powrotu Louisa; było to z jego strony pójście na łatwiznę ale na samą myśl, że miałby się tym zajmować i... Może powód był z goła inny i nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą.
W obecnej chwili nie możemy sobie pozwolić na rozłam, a rzucanie wyzwań wewnątrz hierarchii tym się najczęściej kończy. Walczyłaś już kiedykolwiek na śmierć i życie?
Ich wilcze natury były stworzone do walki, a agresja, krew i wzburzone emocje je wyłącznie napędzały. Dlatego tak rzadko decydowali się na pracę w szpitalach lub w służbach mundurowych. Zbyt wiele bodźców, które mogłyby doprowadzić do przemiany.

@Lashaya Rhodes

_________________

Kto z bandytą trzyma, z bandytą ginie.
- P.M 1820
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Pią Kwi 05, 2024 1:59 am
Powrót do góry Go down
Lashaya Rhodes
Lashaya Rhodes
Dzielnica : Wolf Creek
the howling

Mahoney nie jest jedynym, który zbiera wszystkie sekrety, chcąc ukryć je przed resztą świata. Nie dopuszcza do siebie innych, woli zachować dystans, zamiast się otworzyć. Lashaya obawia się zranienia, woląc żyć w swoim zamkniętym umyśle, niż zaryzykować ból, od razu dostrzegając go na horyzoncie, związanego z każdą dobrą chwilą.
Choć Patrick nie potrafi wymierzyć odpowiedniej do prostego gestu siły, tak Rhodes świetnie radzi sobie ze zwinnością i łapaniem równowagi. Gwałtowny chwyt za nadgarstek jest jednak tym, czego absolutnie się nie spodziewa, i przed czym próbuje uciec, gdy kątem oka dostrzega szybującą w swoją stronę dłoń, jednak on okazuje się szybszy. Przychodzi ją nagły, acz całkiem przyjemny dreszcz, który równie prędko interpretuje. Serce robi dwa uderzenia więcej i nawet uśmiecha się do tej myśli i pozwala jej nieco dalej pognać. Przegania ją zaraz prędko, ciesząc się, że na ciemnej skórze o wiele trudniej jest dostrzec rumieniec.
Zadane pytanie zawisa na chwilę w powietrzu, odpowiada mu cisza. Lashaya odwraca wzrok z męskiej twarzy i kieruje go przed siebie. Mruży oczy od szarpiącego wiatru i zbiera się w sobie, szukając odpowiednich słów.
- Nie jest to coś, z czego jestem dumna i do czego chcę jeszcze wracać - odpowiada wreszcie wymijająco, bo każdy powrót do szczegółów na nowo rozdrapuje ranę, a wyrzuty sumienia posypują ją solą. - Dawno temu ktoś mnie zlekceważył, a ja zareagowałam niestosownie do sytuacji. - Szybko wpadła w szał, jak na pstryknięcie palców nastąpiła przemiana. Tak silna uderzyła ją adrenalina, że walka trwała krótko; pogruchotane kości, rozszarpana tętnica. Klęczała wtedy w kałuży krwi, próbując powstrzymać ronione łzy. Pozwoliła sobie ponieść się bez opamiętania, zadziałać instynktownie, jak przy skrajnym zagrożeniu - wygrana nie była tego warta. - Wierz mi, rozłam w grupie to ostatnie, czego pragnę. Zwłaszcza na twojej warcie - dodaje żartobliwym tonem, deklarując, że do żadnych walk w najbliższym czasie nie dojdzie.

@Patrick Mahoney

_________________
i don't trust easily,
so when i tell you i trust you,
please don't make me regret it.
Re: Lash & Pat, listopadLash & Pat, listopad Empty
Sob Kwi 06, 2024 11:13 am
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Powrót do góry Go down
Skocz do: